Powiedzmy sobie szczerze: Zen oraz Jumin nigdy za sobą nie przepadali, jednak gdy któryś z nich źle się poczuł drugi starał się go pocieszyć. Kłótnia, pomoc, kłótnia, pomoc. I tak na przemian. Pomimo tych wszystkich sprzeczek na chatach byli bardzo dobrymi przyjaciółmi.
~♥~
Użytkownik Jumin Han jest dostępny/a
Użytkownik ZEN jest dostępny/a
Użytkownik MC jest dostępny/a
MC: Nie mogę uwierzyć w to że już jutro spotkam was wszystkich na żywo!
ZEN: Ja też.
Jumin Han: Mamy nadzieję, że możemy ci ufać, MC.
ZEN: Nie to co Jumin’owi…
Jumin Han: ???
ZEN: Nie mów, że nie pamiętasz jak przyprowadziłeś tego kocura na przyjęcie!
Jumin Han: Nie przesadzaj. Nie mogło być, aż tak źle.
MC: Emm… Chłopcy, czy ja o czymś nie wiem?
ZEN: Otóż, moja droga MC, ja ci wszystko wyjaśnię.
Jumin Han: Dobra. Wiem dokąd to zmierza.
Jumin Han: Napiszę później.
Użytkownik Jumin Han jest niedostępny/a
MC: …
ZEN: Dobra. A więc to było tak…
ZEN: Mam alergię na kocią sierść i każdy członek RFA o tym wie. Ale oczywiście nasz kochany Jumin musiał przyjść ze swoją Elizabeth 3rd…
ZEN: W efekcie czego kichałem co chwilę a inni się ze mnie śmiali a Seven zrobił mi zdjęcie..
MC: …
MC: Wyślesz?
ZEN: …
ZEN: Nienawidzę cię, Jumin…
ZEN: Widzimy się jutro, MC…
Użytkownik ZEN jest niedostępny/a
Użytkownik MC jest niedostępny/a
~♥~
[TIME SKIP]
Następnego dnia nadszedł długo wyczekiwany dzień przez wszystkich członków RFA. A mianowicie dzień przyjęcia/imprezy (jak kto woli). MC bezpiecznie dotarła na miejsce, gdzie zastała już resztę. Wszyscy przywitali ją z otwartymi ramionami. Przy okazji miała okazję wszystkich dokładniej poznać. Zajęci rozmową z MC nie zorientowali się, że brakuje dwóch osób. A dokładniej Jumin’a oraz Zen’a.
[W TYM SAMYM CZASIE]
-Jesteś aktorem. Nie szkoda ci zdrowia?- powiedział Jumin widząc Zen’a palącego papierosa.
-Gdy przyszedłeś tu z Elizabeth jakoś nie było ci szkoda mojego zdrowia.- powiedział z lekka zdenerwowany.
-Ciągle się gniewasz…? Nie dziwię się.- uznał czarnowłosy – Dobrze wiesz że mam mało czasu dla siebie, a tym bardziej dla Elizabeth 3rd. Nie myślałem. Przepraszam.
Białowłosy rzucił fajkę na ziemię, przydeptał butem a następnie spojrzał na Jumin’a.
-Pewnie i tak niedługo się pokłócimy.- zaśmiał się.
-Powiem szczerze, męczą mnie te wszystkie kłótnie…- westchnął ciężko.
-Ciebie też?! To znaczy… Ehh… Zakopmy to wszystko, ok?
Obydwaj podali sobie ręce na zgodę.
-Czyli od dzisiaj żadnych kłótni i wytykania sobie alergii? Szkoda. Lubię cię denerwować, ale nie kłócić się z tobą.- uznał Jumin drapiąc się po karku.
– Przy innych możesz. Jeszcze inni sobie pomyślą że coś jest na rzeczy.- zaśmiał się Zen- Does Jumin Han is gay?
-Upodabniasz się do Luciel’a? Możecie z tym skończyć?- powiedział podirytowany.
-Oj no przecież żartuję. Chodź. Bo jeszcze zaczną nas szukać.
[TIME SKIP, KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ]
~♥~
Użytkownik Jumin Han jest dostępny/a
Użytkownik ZEN jest dostępny/a
ZEN: Hej Jumin…
Jumin Han: Hej Zen. Coś się stało?
ZEN: No… Tak jakby… Mam gips na nodze…
Jumin Han: Co się stało?
Jumin Han: Gips?
ZEN: Hehe… To taka trochę… Głupia sytuacja…
Jumin Han: Co się znowu stało? Złamałeś nogę?
ZEN: No cóż…
ZEN: Bo na próbie mówiłem swoją kwestię i…
ZEN: I zagapiłem się i spadłem ze sceny…
Jumin Han: To już drugi raz w tym roku. Chyba w końcu zacząć patrzeć pod nogi
ZEN: Ehh
ZEN: Następny razem będę wiedział.
Jumin Han: Gdzie jesteś?
ZEN: Aktualnie- u siebie w salonie
Jumin Han: …
Jumin Han: Zostań tam, gdzie jesteś.
Użytkownik Jumin Han jest niedostępny/a
ZEN: He?!
Użytkownik ZEN jest niedostępny/a
~♥~
[TIME SKIP]
Zen nie wiedział o co chodziło Jumin’owi ani o co mogło mu chodzić. Szczerze mówiąc chyba po raz pierwszy widział, żeby czarnowłosy się o niego martwił, jeśli w ten sposób wyglądała jego ,,martwienie się”. Kilkanaście minut później usłyszał pukanie do drzwi. Skacząc na jednej nodze ,,doszedł” do drzwi i otworzył je.
-Jumin…?- powiedział zaskoczony.
-Nic ci nie jest?- zapytał jak zwykle swoim oficjalnym głosem.
-N…Nie. W porządku. Mam nadzieję, że nie ty prowadziłeś auto.- powiedział widząc czarny samochód stający przed jego domem.
-Nie, no co ty. A jeśli nawet to bym już nie żył.
-Wejdź.- powiedział białowłosy wpuszczając Jumin’a do swojego domu – Mogę wiedzieć czemu przyjechałeś?
-Masz złamaną nogę. Martwiłem się.
-M…Martwiłeś się…?- powtórzył z niedowierzaniem.
-No… Tak…
Zapanowała między nimi niezręczna cisza, którą przerwał Zen.
-Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty?
-Ja pójdę zrobić. Nie przemęczaj tej nogi. Powiedz mi tylko, gdzie co masz.
Zanim Hyun zdążył zareagować Jumin był już w kuchni. Po kilku minutach wrócił z dwoma kubkami herbaty. Siedzieli w ciszy i spokoju. Było nawet słychać tykanie zegara.
-Czujesz coś do MC?- zapytał w końcu Jumin.
-Ja… Co to w ogóle za pytanie?!
-Zauważyłem, że dość dobrze się dogadujecie i te wszystkie słodkie przezwiska… Zastanawiałem się.
-To… Tylko masz się nie śmiać ok?
-Spokojnie.
– Ehh… No dobra…- westchnął-Dziewczyny zaczęły mnie już nudzić. Każda jest taka sama. Ten sam charakter a czasami nawet identyczne z wyglądu. Czasami się po prostu zastanawiam czy nie prościej zostać gejem.- wziął łyk herbaty unikając kontaktu wzrokowego z czarnowłosym.
-A mówią że to niby ja jestem gejem.- parsknął śmiechem- Spokojnie, czujemy to samo.
-C…Co?!- powiedział zdziwiony Zen dławiąc się herbatą- Czyli…
-Słuchaj… Odkąd mój ojciec znalazł sobie dziewczynę straciłem zainteresowanie kobietami. Rozumiesz?- poluzował krawat- Prościej tego powiedzieć się chyba nie da.
-Jumin, a ty… Czułeś coś do MC? Wiem że się głupio pytam, po tym co mi powiedziałeś, ale…
-Nie. Nic do niej nie czułem i nie czuję. Za to zastanawia mnie zachowanie Jaehee. Gdy dowiedziała się, że złamałeś nogę o mało nie spadła z krzesła.
-Jaehee jest po prostu moją fanką. Nic więcej. Sama to wszystkim mówi.
Czarnowłosy w odpowiedzi uśmiechnął się i wstał z miejsca.
-Będę się zbierać. Przyjdę jutro, młody.- powiedział naciskając na ostatnie słowo i czochrając go po głowie.
-Młody?! Jesteś starszy o jedynie jakieś 3 lata!
Jumin parsknął śmiechem i stanął w drzwiach.
-To do jutra, aktorzyno.
-Idiota…- powiedział cicho Hyun i zamknął za nim drzwi.
Zaraz po tym, gdy drzwi się zamknęły, obydwoje oparli się o nie z wyraźnymi rumieńcami na twarzy.
Czyżby początek czegoś nowego?
Komentarze
Bez komentarzy