Melancholia 18+ | Severus Snape

Krótka informacja o moim dziele:

» One shot «

Wszystko zaczęło się późną jesienią, która małymi krokami ustępowała swoje miejsca mroźnej zimie. Hogwart pomimo odbudowy po ostatecznym starciu już nie był taki sam, jak większość go zapamiętała. Przypominał o śmierci młodych, niezwykle walecznych oraz uzdolnionych czarodziei, którzy przyczynili się do wygranej Harry’ego Pottera.

Czy melancholia mogła spotkać każdego? Nawet tych, którzy nie odczuwają żadnych emocji czy uczuć?

❥ Dodane na Wattpadzie: 01.03.2021 (@Princessa_Ivys18) / Dodano na FanLore.pl 24.03.2021

❥ Okładka mojego autorstwa

[Przedstawiony przeze mnie świat został stworzony przez J.K.Rowling. Jedynie stworzyłam swoje własne postacie i zmieniłam bieg wydarzeń, które miały miejsce w książce. Nie zgadzam się na kopiowanie mojej pracy oraz fabuły!]

Co tak naprawdę czujesz?

OSTRZEŻENIE!

ONE-SHOCIE WYSTĘPUJĄ WULGARYZMY, SCENY PRZEMOCY ORAZ SCENY 18+, KTÓRE NIE SĄ PRZEZNACZONE DLA MŁODSZYCH ODBIORCÓW. MOIM OBOWIĄZKIEM JEST O TYM PRZYPOMNIEĆ, MIMO ŻE JEST OZNACZONE W LUBRYCE. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

~ Wasza Princessa_Ivys18

* * *

   Poprawiła ciężką od książek torbę na swoim lewym ramieniu, idąc żwawym krokiem wzdłuż długiego korytarza w stronę ciemnobrązowych drzwi. Wyciągnęła ze swojej kieszeni różdżkę, która przyda jej się do ich otworzenia. Odkąd pamiętała, biblioteka w Hogwarcie zawsze zostawała zamykana o równej dwudziestej przez Irmę Prince, aby nikt niepowołany nie wszedł do środka. Starsza kobieta znana była jako zgryźliwa kobieta o aparycji sępa, dbającej o porządek oraz ciszę w swoim niewielkim królestwie książek.

  To nie był pierwszy raz, kiedy w środku nocy postanowiła się wymknąć z dormitorium. Hermiona po dziś dzień była uważana za sumienną uczennicę, której nie głowie było łamanie szkolnych zasad. W oczach czarodziei była bohaterką. Przyjaciółką samego wybrańca, który pokonał Czarnego Pana i przywrócił im wszystkim nadzieję, że będą mogli żyć w lepszych czasach. Czarownica mugolskiego pochodzenia, wyróżniona przez samego Ministra Magii Orderem Merlina Pierwszej Klasy za wszystkie zasługi, jakie dokonała. Było to dla niej dużym zaszczytem, że dzięki ciężkiej pracy tyle osiągnęła.

  Od samego początku musiała się zmagać z wieloma przeciwnościami losu, w szczególności gdy stawiała pierwsze kroki w świecie magii. Wiele miesięcy przed swoimi jedenastymi urodzinami, nie spodziewała się, że usłyszy kim tak naprawdę była. Państwo Granger również byli zaskoczeni, kiedy tylko usłyszeli, że u ich jedynej córki płynie magiczna krew. Wystarczająco w tamtym okresie mieli dużo na głowie i nie zdawali sobie sprawy z wielu rzeczy, które się przytrafiły Hermionie. Nigdy o nich nie wspominała, ani nie wyjawiła.

– Alohomora – wyszeptała cicho zaklęcie, zaciskając dłoń na swojej różdżce. Rozbłysło jasnoniebieskie światło, któremu towarzyszył głośny zgrzyt otwierających się drzwi.

  Bezgłośnie nacisnęła za klamkę, uchylając drzwi wystarczająco, aby bez jakiegokolwiek problemu przecisnąć się do środka. Hermiona na chwilę wstrzymała powietrze w płucach, mając nadzieję, że nikt oprócz niej nie usłyszał skrzypienia, które mogło ją zdradzić. Nie chciała robić sobie problemów i to miesiąc przed zakończeniem roku w Hogwarcie. Ostatniego, w którym już nigdy więcej nie powróci do murów starego zamku. Szkołę traktowała, jak swój drugi dom, gdzie poznała wiele przyjaciół oraz nauczyła się wszystkiego. Wiedziała, że będzie miała problem z dostosowaniem się do dorosłego życia. Dla innych mogłoby się to wydawać dziwne, że takie myśli krążą u Gryfonki w głowie.

  Młoda dziewczyna wsunęła się po chwili do środka, zamykając za sobą szybko drzwi. Rozejrzała się uważnym wzrokiem dookoła ogromnej sali z wieloma rzędami regałów oraz półek, na których stały dziesiątki tysięcy książek. Nawet Hermiona nie była w stanie ich wszystkich przeczytać, mimo że od pierwszego roku sobie to obiecywała niejednokrotnie. Jednak w ciągu tych siedmiu, ośmiu lat brakowało na wiele rzeczy czasu, nawet jeśli była w posiadaniu zmieniacza czasu. Ostatni raz, kiedy go użyła było to podczas ostatecznej bitwy o Hogwart. Uchroniła dzięki niemu wiele istnień, które nie zasługiwały na śmierć, a możliwość życia w lepszym świecie.

  Powędrowała powolnym krokiem w stronę swojego ulubionego miejsca, ukrytego pomiędzy wysokimi regałami książek. Na każdym z dębowych blatów postawione były lampy, które zapalane były wraz z innym oświetleniem, kiedy na zewnątrz zapadał zmrok. Położyła torbę na jedynym z krzeseł, nim sama usiadła obok okna. Jasny blask księżyca w pełni wpadał do środka, oświetlając pomieszczenie pogrążone mrokiem.

– Gdzie to jest? – Mruknęła pod nosem, przeszukując swoje kieszenie w poszukiwaniu gumki do włosów. Zawsze je spinała w koński ogon, ponieważ wtedy wygodniej jej się pracowało, czy też jak teraz zamierzała czytać książkę.

  Na jej malinowych ustach pojawił się uśmiech, kiedy znalazła to co szukała. Zapaliła po chwili lampę i wyciągnęła książkę ze swojej torby, otwierając ją na ostatniej stronie, na której skończyła czytać po południu. Choćby chciała czytać w dormitorium Gryffindoru, nie potrafiłaby się skupić na hałasie bawiących się uczniów przy muzyce oraz napojach wysokoprocentowych. Wszyscy oprócz niej świętowali z ostatniego już w tym roku meczu z Quiddutcha, w którym nie tylko wygrali z Krukonami, a także zdobyli puchar. Nie mieli szansy w zdobyciu pucharu domów, ponieważ dom Salazara Slytherina wyprzedził ich wystarczająco, aby bez jakichkolwiek problemów wygrać z pozostałymi domami.

  Hermiona poprawiła się wygodnie na krześle i zajęła się po chwili tym, co najbardziej kochała robić w swoim życiu. Zagłębić się w ciekawą literaturę i nie zwracać na nic uwagi. Miłość do książek odziedziczyła po swoim ojcu, który również w jej wieku wolał się uczyć oraz czytać niż wychodzić na miasto. Jego przyszła żona, a matka młodej Gryfonki była przeciwieństwem. Wydawać mogło się to dziwne, że oboje kiedykolwiek mogli znaleźć wspólne tematy do rozmów, oprócz wspólnego kierunku studiów. Jednak miłość nie wybierała i w niespodziewanych momentach można było zostać postrzelony strzałą Amora. Sama o tym coś doskonale wiedziała.

– Kto by pomyślał, że jeden z najukochańszych pupilków należących do Gryffindoru może łamać regulamin szkoły. – Usłyszała tuż obok siebie, przez co przez przypadek upuściła książkę na ziemię. Serce kołatało w jej piersi ze strachu. – Minus piętnaście punktów dla Gryffindoru, Granger.

Rozchyliła delikatnie usta, ale szybko je zamknęła. Dlaczego akurat dzisiejszej nocy profesor Snape musiał mieć swój dyżur?

– Przepraszam…

– Raczej to mnie będziesz przepraszać, a uczniów ze swojego domu, że spadliście z punktami na trzecie miejsce. Jak mi szkoda – dodał ze złośliwym uśmiechem. Severus doskonale sobie zdawał sprawę, że tylko jemu sprawiało dużą satysfakcję z odejmowania uczniom punktów. A tym bardziej, jeśli ci uczniowie należeli do Gryffindoru. – W dodatku sami również się prosili przez te durne zabawy, że aż was słychać w lochach. A teraz do dormitorium, bo uczniowie bez żadnego wyjątku mają zakaz wychodzenia po dwudziestej drugiej. Przypominam, że pana Weasleya ani pana Pottera nie ma w Hogwarcie, aby szukać niebezpiecznych przygód.

– Wcale nie szukaliśmy niebezpiecznych przygód… Dobrze wiesz, że zrobiliśmy to, aby powstrzymać Voldemorta – odparła spokojnie, patrząc prosto w jego czarne tęczówki.

– Ach tak? – Uniósł brew do góry, patrząc się na uczennicę z góry. – Więc potwierdzasz panno Granger, że przemiana w owłosionego pchlarza było zamierzone? – zapytał z jedwabistym głosem, podchodząc bliżej, aż w końcu udało mu się uciąć jej drogę ucieczki.

– Nie… tak… – zająkała cicho. Nie był to pierwszy i ostatni raz, kiedy nie potrafiła ułożyć choćby prostego zdania, gdy był tak blisko niej. Budził w Hermionie wiele niepożądanych emocji, które chciała skryć głęboko w sobie. – To nie sprawiedliwe…

– Nie wiem, o czym mówisz – dodał. Przywarł swoim ciałem młodą kobietę do ściany, kładąc dłoń tuż obok jej głowy. Zaciągnął się słodkim zapachem perfum, które przyjemnie drażniły jego nozdrza. – A teraz czeka cię kara, panno Granger – oświadczył. Myślał wyłącznie o sobie i o tym, co w tej chwili pragnął zrobić.

  Zamknęła powoli oczy, czując ciepły oddech na swojej szyi. Przegryzła delikatnie dolną wargę, zaciskając dłonie na nieśmiertelnej szacie mężczyzny. W jednej chwili zapragnęła, żeby dzielące ich centymetry zniknęły za jednym machnięciem różdżki. Rozpłynęły się w powietrzu. Hermiona nie musiała długo czekać na reakcje ze strony Mistrza Eliksirów, który wbił się prosto w jej usta.

  Niespodziewanie przyciągnął do siebie dziewczynę, która cicho jęknęła w jego usta. Pogłębił namiętny pocałunek, błądząc dłońmi po jej rozpalonym od pożądania ciele. On sam w każdej upływającej minucie pragnął coraz więcej i więcej. Nie zawsze miewał okazję na odpoczynek przez swoje obowiązki, jako zastępca nowej dyrektorki w Hogwarcie. Minerwa świetne sobie radziła z trzymaniem pieczy nad całą szkołą, która w znacznym wróciła stopniu do porządku dziennego sprzed śmierci Dumbledore’a. Jednak nie wszystko dało się zmienić. Znaczna większość osób zmagała się z depresją po stracie najbliższych podczas wojny, jaką musieli toczyć ze samym Czarnym Panem. Czarnoksiężnik nie posiadał sumienia, które z pewnością mogłoby uchronić wielu czarodziei czy też również ludzi przed bolesną śmiercią. Była ona w pewnym rodzaju wybawieniem, ponieważ nikt nie zniósłby kilku godzinnych tortur.

  Na jego wąskich ustach można było dostrzec przez krótką chwilę delikatny uśmiech. Severus zadowolony był z reakcji swojej młodej kochanki, która ochoczo reagowała na jego wszystkie pieszczoty. Nikt nie spodziewałby się, że panna Granger mogłaby mieć romans ze swoim profesorem. A tym bardziej że tym profesorem był właśnie on. Severus Snape niegdyś podwójny szpieg, który przyczynił się w większości do ich wygranej. Po wojnie zrezygnował ze bycia dyrektorem, czy też również prowadzenia zajęć z Obrony Przed Czarną Magią. Wrócił do tego, od czego zaczynał i czuł się najlepiej, a były to zajęcia z eliksirów oraz straszenie swoją osobą uczniów.

  Ściągnął z niej szybko sweter wraz z koszulką, pozostawiając ją w białym koronkowym staniku. Sweter wraz z koszulką wyrzucił gdzieś na ziemię, nie zwracaj szczególnej uwagi na nie. Nie były im w tej chwili do niczego niepotrzebne. Podwinął do góry spódniczkę, w którą była ubrana do góry. Podniósł dziewczynę, zaciskając swoje dłonie na jej jędrnych pośladkach. Usłyszał po raz kolejny, jak z jej ust wydostał się kolejny cichy jęk.

– Aż taka chętna? – Zawarczał do jej ucha, idąc w stronę stolika. Za pomocą magii odsunął krzesła od stolika na bok, aby położyć bez jakichkolwiek problemów dziewczynę na stoliku. Severus dla wszelkiego bezpieczeństwa rzucił zaklęcie rozpraszające na miejsce, w którym na chwilę obecną byli.

  Zawisł nad Gryfonką, która owinęła nogi wokół jego bioder. Jakby obawiała się, że zaraz miał stąd odejść. Nie miał w planach takiego zamiaru. Złożył jej ręce razem nad jej głową, przytrzymał je lewą dłonią, podczas gdy prawą zajął się gładzeniem jej uda. Po raz kolejny ją pocałował usta.

– Severusie… – jęknęła cichym, ale proszącym głosem. Pragnęła go tu i teraz. Nie chciała czekać w nieskończoność, kiedy łaskawie skończy swoje przyjemne tortury. – Proszę…

  Uniósł jedną brew do góry, słysząc jej niemalże błagający głos. Lubił, gdy ktoś go błagał i posiadał nad tą osobą większą władzę. Jednak to on decydował, kiedy nastąpi następny krok. Severus może i nie należał do najprzystojniejszych mężczyzn chodzących na świecie, to nie sprawiało, że był w jakimś stopniu gorszy. Wystarczyła tylko jedna rozmowa, aby zainteresować płeć piękną sobą. W szczególności będą owiany tajemnicą, której nie chciał tak szybko wyjawić. Wystarczyło, że był wyłącznie sobą. Także nie zapominał o swojej żelaznej zasadzie uświadamiania na samym początku, że nie mając co liczyć na więcej.

– O co? – Zapytał jedwabistym głosem, wkładając dłoń do jej majtek. – O to? – Dodał, penetrując początkowo delikatnie jej łechtaczkę. Czuł, jak pod wpływem jego dotyku wygina się w łuk, szybko oddychając.

  Hermiona od samego początku zdawała sobie sprawę, w co się wplącze, gdy zwiąże się ze starszym o dziewiętnaście lat starszym mężczyzną. Mógł być jej ojcem, który niewiele młodszy był od biologicznego. W ich świecie wiązanie się ze starszym mężczyzną, czy kobietą nie było przyjmowane zbyt dobrze. Było wręcz potępiane, mimo że faktycznie mogła zaistnieć prawdziwa, szczera miłość. Sama od paru miesięcy zakochana była po same czubki uszu, ale nadal nie potrafiła się przełamać i powiedzieć, co do niego czuła. Obawiała się odrzucenia. Nie przejmowała się już tak bardziej opinią innych, ponieważ było to wyłącznie jej sprawą, z kim by była.

– To nie będzie ci potrzebne – powiedział, rozbierając powoli dziewczynę do naga. Ubrania wcale w tej chwili nie były potrzebne, wystarczyło jej miękkie oraz pachnące ciało. – Od razu lepiej. – Severus stwierdził zadowolony z siebie.

  Mistrz Eliksirów wyprostował się po chwili i nie odrywając wzroku od dziewczyny, sięgnął dłońmi do setek guzików od surduta. Zaczął od górnych, które nie sprawiały mu żadnych problemów. Przywykł do szybkiego zapinania i odpinania swojej szaty, jakiej nigdy nie zamieniłby na inną. Była jego znakiem rozpoznawalnym, a przede wszystkim się w niej dobrze czuł. W porównaniu do ubrań czarownicy zawiesił swoje ubranie na krześle. Nie chciał, aby się pogniotło, gdyż był przewrażliwiony na tym punkcie. Wszystko musiało być w nienagannym stanie. Pozostał w samej białej koszuli oraz czarnych satynowych spodniach, na których można było dostrzec gołym okiem znaczne wybrzuszenie na kroczu. Uniósł brew do góry, widząc, jak pożerała go wzrokiem, przegryzając dolną wargę aż do krwi.

  Zawisł nad dziewczyną, łącząc po raz kolejny ich usta w jedność. Oparł dłonie o dębowy blat stołu, kładąc dłonie tuż obu stronach jej głowy. Pozwolił jej przejąć na krótką przejąć nad sobą kontrolę. Severus nie był zbyt zdziwiony, kiedy jej małe dłonie powędrowały do zamka od jego spodni. Usłyszał, jak cicho zaklęła pod nosem, gdy nie radziła sobie ze zamkiem.

Zawarczała cicho, ale uśmiechnęła się po chwili zadowolona. Jak tylko potrafiła, sunęła szybko z niego spodnie wraz z bielizną w dół.

– Nie cierpliwe stworzenie – szepnął prosto do jej ucha. Wciągnął cicho powietrze, kiedy złapała za jego członka. Zamknął oczy, czując, jak przejeżdża dłonią górę i w dół. – Cholera…

– Wiem… i jestem z tego powodu bardzo dumna, Severusie – mruknęła w jego usta, zaciskając delikatnie dłoń na jego penisie. – Chce, abyś ze mną zrobił, co tylko ci się podoba.

– Jakbym nie robił – zauważył i wbił się w nią bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Usłyszał jej głośny krzyk, który obił mu się po uszy. Dawno minęły czasy, kiedy był łagodny niczym baranek. Partnerką Severusa, jakość nigdy to nie przeszkadzało, gdy potrafiły przychodzić po jeszcze. Tak również było z Gryfonką. – A teraz, o co mnie prosisz? Podoba ci się, kiedy traktuje cię jak szmatę? – Zapytał, przyciskając z całej siły jej biodra do stołu, poruszając się w niej delikatnie.

– T… tak…

  Uśmiechnął się pod nosem, postanawiając spełnić jej małe życzenie. Jak miał je odmówić, gdy niemu samemu się podobała ta propozycja? Severus z natury był dominującym mężczyzną, który zawsze musiał postawić na swoim. Nie uważał w tym nic złego, zważywszy, że nikogo tym nie krzywdził. A raczej wolał tak myśleć, gdy sprawa mogła wyglądać znacznie inaczej, niż mu się wydawało.

  Zacisnął dłonie na biodrach Gryfonki, poruszając się w niej szybko. Cisze warknięcie wydobyło się z jego ust, kosmyki czarnych włosów opadały na jego twarz. Przymknął na chwilę oczy, przysłuchując się jękom dziewczyny, które odbierały mu zmysły. Pobudzały w nim ukryte żądze, jakich wolał nie ujawniać światu.

  Głośny jęk wydobył się z jej ust, kiedy mężczyzna się w niej szybko poruszał. Było to uczucie, którego do końca życia nie będzie umieć wyrazić słowami, a tym bardziej zapomnieć. A w szczególności Mistrza Eliksirów i cielesnych uniesień, na jakie się kiedykolwiek odważyła. Całkowicie zawładną jej życiem, sercem, które biło szybciej na jego widok. Bała się rozstania, pomimo że od początku był to wyłącznie układ. Miała cichą nadzieję, że czuł to samo co ona i połączyło ich coś więcej niż ukryty związek.

– Ko…kocham cię. – Wyjawiła niespodziewanie, kiedy odsunął się od niej delikatnie, aby zmienić pozycję. Nie usłyszała odpowiedzi, co było o wiele bardziej przerażające od usłyszenia, że nie zdała egzaminu.

  Znieruchomiał, słysząc głośno i wyraźnie, co powiedziała. Dostrzegł jej błagalne spojrzenie, aby cokolwiek powiedział, czy też zrobił. Nie na taki układ się umawiali. Wyszedł z niej po chwili, mimo że skutecznie starała się tego nie dopuścić, obejmując jego biodra swoimi nogami.

  Podniosła się nieco, opierając dłońmi o dębowy blat. Nie odwróciła od niego wzroku, nawet przez krótką chwilę. Czuła, że będzie musiała przeprowadzić tę rozmowę do samego końca. Wzięła głęboki wdech.

– Nie chciałam ci tego wcześniej mówić – zaczęła powoli, zaczesując dłonią kosmyki włosów za ucho. – Nim zaczęliśmy się potajemnie spotykać, podobałeś mi się już wcześniej. Dostrzegłam w tobie coś, czego nie potrafiłam w innych. Wiedziałam, że to nie poprawne – zaśmiała się smutno. Ale jednak była to smutna prawda, o której wolałaby nie wiedzieć. – Jednak nie przejmuje się tym, ponieważ już dawno przestałam się przejmować opinią innych.

– Nie rozumiem. – Severus spojrzał się na nią pytająco, ale przeczuwał, do czego ta rozmowa zmierza.

– Zakochałam się w mężczyźnie, który nie musi nikomu udowadniać swojej wartości przed innymi. Skryty jest w sobie, ponieważ obawia się, że ktoś wykorzysta jego słabe strony… Gdyż ma jej wiele. Ale jak zresztą każdy, na przykład ja sama. Nigdy nie sądziłam, że ktoś skradnie moje serce. Nie żądam za wiele – dodała, zakrywając swoimi dłońmi biust. – Jedynie, czy ty również to czujesz…

– Nie – powiedział krótko, nie podnosząc na nią wzroku. Zajęty był zapinaniem swoich spodni, wiedząc, że nic po nim tutaj dłużej. – Na początku chyba jasno się wyraziłem, że nigdy nie będzie czegoś więcej panno Granger. Mogę po części zrozumieć szczenięce zauroczenie…

– Szczenięce zauroczenie…? – Za stęknęła cicho, myśląc, że nie mówił tego poważnie. Nie mogła przecież wymyślić sobie czegoś takiego jak miłość, ponieważ ona ją czuła całym sercem. Duszą. – Chyba dobrze wiem, co czuję…

– Nie oznacza to, że ja też muszę. Życie to nie bajka Granger, gdzie wszystko kończy się szczęśliwie. Mieliśmy jedynie układ, na który ochoczo się zgodziłaś. Nie obiecywałem ci żadnego związku, czy o zgrozo miłości. – Skrzywił się na samą myśl o tym uczuciu, które było niczym szczególnym. Miłość przynosiła wyłącznie ze sobą przykre doświadczenia.

  W jej orzechowych oczach zaczęły się gromadzić gorzkie łzy, słysząc jego krzywdzące słowa. Miał rację, że ochoczo się zgodziła na ten układ. Jednak wtedy nie podejrzewała, że jej uczucia się umocnią i każdej najmniejszej minucie swojego życia będzie o nim myśleć. Nie pisała się na to uczucie, które zagościło w jej sercu niespodziewanie. Hermiona odwróciła wzrok, ścierając delikatnie dłonią łzy. Stanęła szybko na równych nogach, przywołując do siebie swoje ubrania. Miała zamiar, jak najszybciej się ubrać i zniknąć stąd.

  Severus spokojnie ubierał na siebie swój surdut, nie spoglądając na uczennicę. Im szybciej zakończy ten układ, tym lepiej dla niego samego oraz dla Gryfonki. Nie zamierzał zmieniać swojego postanowienia, w którym przysięgał na własne życie, że przenigdy się nie zakocha.

* * *

Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie.

~ Jan Twardowski

Autor Ivys18
Opublikowano
Odsłon 7975
0

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz