To jeszcze nie koniec – rozdział 4

Przed ubraniem się na imprezę, stwierdziłam, że muszę się wykąpać. Odświeżona, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zawsze, gdyż dołożyłam do niego czerwoną, matową pomadkę. Ubrałam się w krótką, czarną sukienkę na krótki rękaw, która miałam wycięcie na plecach połączone paskami. Dołożyłam do tego czerwone szpilki i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Nalałam sobie szklankę wody i wypiłam ją jednym duszkiem. Czekając na Matta i Olivię, przeglądałam strony internetowe na telefonie. Po chwili usłyszałam stukot butów. Zza rogu wyłoniła się dziewczyna, która miała podobny makijaż do mnie. Na sobie miała białą, krótką sukienkę na długi rękaw, całą z koronki, a plecy miała wycięte. Wyglądała naprawdę pięknie.

– Ależ Ty śliczna. – pisnęła z radości. Na mojej twarzy zagościł od razu uśmiech.

– Nie tylko ja, bo Ty też siostro. – zaśmiałyśmy się obie. Dziewczyna popatrzyła na zegar na ścianie.

– Gdzie ten głąb? – spytała mnie, a ja nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Wybiła dziewiętnasta, a Jego nie było.

– On nigdy się nie spóźnia. – stwierdziłam. Byłam przejęta przyjacielem, dlatego wybrałam do niego numer w telefonie. Po chwili odebrał, lecz w tle dało się usłyszeć dźwięki muzyki. (L – Lily, M – Matt)

L: Gdzie ty jesteś?

M: Nie przyjadę po Was. Przepraszam.

L: Powiedz, że żartujesz teraz ze mnie.

M: Przepraszam. Przyjaciel w ostatniej chwili zadzwonił po pomoc, a nie wspomniał, że to jest akurat w tym klubie.

L: Zawiodłam się na tobie.

Szybko się rozłączyłam, gdyż nie chciałam słyszeć Jego tłumaczeń. Jeszcze nigdy nas nie wystawił i z tego powodu byłam zła. Gdy się ktoś umawia to się chociaż dzwoni, że się nie przybędzie.

– Musimy same jechać. – wyjęczałam i szybko zamówiłam taksówkę. Dziewczyna popatrzyła na mnie, a z jej twarzy zniknął uśmiech. Wiedziałam, co czuła, gdyż mi też nie było miło.

– Co on odwalił? – spytała mnie. Nie chciałam jej okłamywać, ale wiedziałam, że będzie bardzo zła na chłopaka. Spoważniała, a to często się nie objawia u brunetki.

– Wystawił nas dla swojego przyjaciela. – wyjaśniłam. Widziałam, że dziewczyna zaciska dłonie w złości. – To nic. Jedziemy na imprezę i będziemy się równie dobrze bawić, czy z nim czy bez niego. – zaśmiałam się.

– Nie chodzi o to. – powiedziała. Popatrzyłam na nią i podeszłam do niej. – Bardziej chodzi mi o to, że jak z nim wychodzimy to w jakimś stopniu się nie boję, że coś nam się stanie. – wyjaśniła. Zacisnęłam mocno szczękę.

– Posłuchaj mnie teraz uważnie. – powiedziałam. Objęłam ją swoimi rękoma. – Już nikt nas nie skrzywdzi. A jeżeli to zrobi to już nie zawaham się iść na policję. Byłyśmy zaślepione na tych debili, że tego nie zrobiłyśmy od razu. – mówiłam to, lecz w duchu sama się bałam. Nie chciałam już więcej tego przeżywać. Chciałam w końcu żyć normalnie bez strachu na każdym kroku. Jednak czułam, że dzisiaj coś się stanie. Nie wiem tylko, czy to będzie coś dobrego, czy raczej nie.

Pan w taksówce zaparkował tuż przed wejściem do klubu. Ze względu na to, że szefem jest mój szef Cris, od razu zostałyśmy wpuszczone. Od progu uderzyła w nas głośna muzyka. Klub był sporych rozmiarów. Wszędzie jakieś podwyższenia. Na środku pod sufitem była klatka, gdyż czasami są walki taneczne. Po lewej stronie jest wielki bar, gdzie pod blatem jest akwarium. W dalszej części klubu są normalne loże i loże VIP. Do góry nad klubem, znajdują się pokoje. Tanecznym krokiem podeszłyśmy do baru. Zerknęłam na lożę VIP, gdzie zawsze siedziałyśmy z Mattem. Był tam razem z tą grupą ze sklepu. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Poczułam się bardzo dziwnie, gdyż nigdy mi o nich nie mówił i do tego nigdy nie widziałam ich w Jego otoczeniu.  Popukałam lekko Olivię w ramię i dałam jej ukradkowy znak, aby popatrzyła w tamtą stronę. Dziewczyna zmarszczyła czoło, bo zapewne nie wiedziała, kim oni są.

– To są ci z lotniska i ze sklepu. – przekrzykiwałam muzykę. Od razu po powrocie do domu, powiedziałam o wszystkim Olivii. Nie miałyśmy nigdy przed sobą tajemnic. Dziewczyna popatrzyła na mnie w szoku. Następnie skierowałyśmy swoje twarze na przystojnego barmana.

– Co dla was dziewczęta? – spytał. Równocześnie wycierał szklanki, ścierką. Był brunetem o brunatnych oczach. Widać, że trenuje, bo ma nieźle zbudowaną klatę. W wardze zauważyłam mały, srebrny kolczyk. Ubrany w czarną koszulę, uśmiechał się do nas.

– Dwa razy sex on the beach. – chłopak zaczął przygotowywać nasze drinki. Zawsze na takich imprezach zamawiałyśmy dwa razy właśnie ten napój, a potem już tylko wodę lub coś gazowanego. Po tych ekscesach w domu, nie chciałyśmy doprowadzać się do takiego stanu, jak te dranie.

–  Myślisz, że nas zauważy? – spytała. Wiedziałam, że pyta o Matta. Popatrzyłam w tamtą stronę i zauważyłam ich, jak się razem śmieją i wygłupiają. Pokiwałam głową dziewczynie na nie i zaczęłyśmy tańczyć. Po kilku piosenkach wróciłyśmy do baru i odebrałyśmy nasze drinki. Wypiłyśmy i ponownie wróciłyśmy tańczyć. Niczym nie chciałyśmy się teraz przejmować. Przemawiała przez nas zabawa i tylko na tym się skupiałyśmy.

Po jakimś czasie stwierdziłam, że muszę odpocząć. Szybko powiedziałam Olivii, że idę odsapnąć. Oparłam się bokiem o ścianę i przyglądałam się uśmiechniętej brunetce. Kiwałam głową w rytm piosenki, aż nagle poczułam coś zimnego i małego na plecach. Strach mnie obleciał, gdy nieznana osoba wysyczała mi do ucha, że mam zachowywać się normalnie i iść w kierunku wyjścia. W duchu myślałam o tym, aby Matt i tamci chłopcy mnie zauważyli. Bardzo się bałam i chciałam krzyczeć, lecz nie mogłam. Szłam w kierunku wyjścia, a muzyka stała się dla mnie głucha. Szybko spojrzałam na stolik chłopaków i na moje nieszczęście, żaden nie patrzył się w tą stronę. Straciłam już wszelkie nadzieje na to, że wyjdę z tego cało.

Wyszliśmy przed budynek, a osoba z tyłu skierowała mną do zaułka przy śmietnikach. Poczułam mocne pchnięcie, gdzie wylądowałam twarzą na ścianie. Poczułam mocny ból na prawej brwi. Przemawiał przeze mnie strach, jednak brnęła we mnie nutka złości. Odepchnęłam się i odwróciłam w kierunku oprawcy. W jednym momencie wspomnienia stanęły mi przed oczami. To był ON. Tylko ON wiedział, kim jestem. Bałam się go, jednak wiedziałam, że nie mogę tego okazywać. Nie przy nim. Dlatego zrobiłam neutralną minę. Nie wiedziałam, co mam robić, gdyż głos się ze mnie nie potrafił wydobyć. Stał nonszalancko oparty o kontener i miał ten swój perfidny uśmiech.

– Dawno się nie widzieliśmy. – wysyczał. – Pięknie wyglądasz. Czy to dla mnie się tak wyszykowałaś? – spytał. Zmierzył mnie lufą od pistoletu od góry do dołu.

– Chyba pomyliłeś dziewczyny. – udało mi się powiedzieć. – Jak ostatnio sprawdzałam to gniłeś na komisariacie. – zaśmiałam się  i założyłam ręce jedną na drugą. Chłopak zacisnął szczękę. Chyba go zdenerwowałam.

Autor Nastiakook
Opublikowano
Kategorie Romans
Odsłon 242
0

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz