Żyć po królewsku – Rozdział 2

Rozdział 2

W grudniu słońce wschodzi stosunkowo późno, dlatego też w mieszkaniu Tiny panował jeszcze półmrok. Blondynka spała ciągle w najlepsze w swoim łóżku. Miała jeszcze ponad godzinę błogiego spokoju. Budzik, którego dźwięk zazwyczaj oznaczał, że należy wstawać i zaczynać kolejny piękny dzień na wymarzonych przez pannę Jones studiach, miał zabrzmieć dopiero o równej szóstej. W normalnych warunkach Tina miałaby więc jeszcze sporo czasu, aby wystarczająco się wyspać. Niestety, tym razem nie dane jej było wykorzystać czasu, który miała jeszcze w zapasie. Dziewczyna obudziła się bowiem niespodziewanie, gwałtownie poderwała się z łóżka i pobiegła do łazienki, gdzie klękając uprzednio przed muszlą klozetową zwróciła do niej całą zawartość swojego żołądka.

— No nie, zaczęło się — powiedziała sama do siebie, po czym wstała z klęczek, spłukała wodę w toalecie i podeszła do umywalki w celu porządnego wyszczotkowania swoich zębów.

Po dokładnym wyczyszczeniu zębów blondynka stwierdziła, że wracanie do łózka nie miało już najmniejszego sensu. Była bowiem przekonana, że nawet gdyby próbowała zasnąć, nie byłaby w stanie. W normalnych okolicznościach panna Jones była ekspertem w kwestii szybkiego zasypiania. Potrafiła odpłynąć w zaledwie kilka minut i nie miały tutaj znaczenia ani miejsce w którym aktualnie się znajdowała, ani poziom głośności otoczenia. Normalnie gdy czuła się ona zmęczona, na tyle, że potrzebowała odpoczynku, wystarczyło, że na dłuższą chwilę zamykała oczy, a niedługo później następowało wylogowanie systemu i kobieta spała zdrowym, regenerującym snem.

Obecna sytuacja jednak nijak miała nie do normalności i zeszłej nocy Tina po raz pierwszy odkąd pamiętała, miała problemy z zaśnięciem. Wiadomość o ciąży, była dla niej tak wielkim szokiem, że zajmowała całą świadomość kobiety. Nie potrafiła się ona ani skupić na niczym innym, ani przestać myśleć o tym, co jej się przytrafiło. Jej głowa była jednym wielkim skupiskiem przeróżnych pytań i domysłów oraz tony wątpliwości. Tina była zaś przekonana, że dopóki nie uda jej się rozwiązać jakoś tej całej mocno niekomfortowej sytuacji z ciążą, to nie będzie w stanie zmrużyć oka. Nie miała ona więc nawet zamiaru wracać do łóżka i próbować zmusić się do zaśnięcia. Wiedziała bowiem, że skończy się to zwykłą stratą czasu, na co nie mogła sobie pozwolić. Jak przystało na przyszłą dziennikarkę, najbardziej na świecie nienawidziła ona tracić czasu, dlatego też dodatkowe minuty, które zafundowały jej poranne mdłości postanowiła wykorzystać na przygotowanie sobie porządnego śniadania. Doszła bowiem do wniosku, że skoro teraz je za dwoje to powinna zacząć odżywiać się nieco lepiej, niż dotychczas.

Po wyjściu z łazienki skierowała się więc w stronę kuchni, jednak zanim tam trafiła, zatrzymała się na chwilę przed wiszącym w przedpokoju lustrem. Stanęła dokładne na wprost niego i przygnębionym wzrokiem zaczęła wpatrywać się w swoje odbicie, które krótko mówiąc wyglądało koszmarnie. Gdyby ktoś w tamtym momencie zobaczył Tine, zapewne powiedziałby, że wstała ona lewą nogą. Dwudziestolatka miała bowiem potargane włosy, których nie czesała od wczorajszego poranka, podkrążone od płaczu oczy oraz przybity wyraz twarzy. Prawie zawsze radosna i pozytywna blondynka wyglądała jak sto nieszczęść, co w sumie było idealną definicją tego co wydarzyło się w jej życiu od wczoraj. Najpierw dowiedziała się ona, że nie spełniła warunków aby dostać stypendium na studiach, później ten cholerny test wyszedł pozytywny. Na dokładkę zaś następnego dnia rano powitały ją poranne mdłości, które dość dobitnie dały jej do zrozumienia, że czy tego chce, czy nie pod jej sercem tworzy się drugie życie.

Widok własnego odbicia w lustrze przeraził Tine. Co z kolei spowodowało, że jeszcze bardziej zaczęła się ona zastanawiać nad swoją przyszłością. Wpadła w chwilową nostalgię i kto wie ile jeszcze czasu spędziła by na przyglądaniu się sobie w zwierciadle gdyby nie fakt, że nagle usłyszała dźwięk klucza otwierającego drzwi, co spowodowało, że obejrzała się w ich stronę, a niespełna chwilę później jej oczom ukazała się mocno wczorajsza Jackie.

— Kurwa kobieto, wyglądasz jak wrak człowieka — oznajmiła brunetka na wstępnie, na co Tina wzruszyła tylko nieznacznie ramionami.

— Ciebie też miło widzieć Jackie — odparła blondynka, zmierzając przy tym w stronę kuchni. Panna Spencer poszła zaś w jej ślady i niedługo potem obydwie siedziały naprzeciwko siebie na krzesłach przy kuchennym stole.

Przez dłuższą chwilę panowała pomiędzy nimi cisza. Żadna z nich nie chciała bowiem odezwać się pierwsza. Postanowiły wziąć się na przetrzymanie i zobaczyć, której nie uda się wytrzymać napięcia. Jackie wiedziała bowiem, że Tina nigdy nie radziła sobie dobrze w obliczu presji, dlatego też brunetka uporczywie wpatrywała się swojej przyjaciółce prosto w oczy, aby zmusić ją do mówienia. Co po pewnym czasie przyniosło oczekiwany skutek i panna Jones była zmuszona rozpocząć rozmowę.

— Wiem, że wyglądam okropnie — oznajmiła.

— To dlatego, że całą noc nie mogłam zasnąć — dodała po chwili.

— Nie dziwie ci się, gdybym ja dowiedziała się, że ktoś bez mojej zgodny mnie zapylił, pewnie byłabym w podobnym stanie — odparła Jackie, posyłając przy tym w stronę Tiny pocieszający uśmiech.

Jackie dla znaczniej większości ludzi żyjących na tym świecie była nieczułą i wypraną z uczuć, jednak gdy chodziło o jej najlepszą przyjaciółkę, którą kochała nad życie, brunetka potrafiła zawsze wykrzesać z siebie ostatnie resztki empatii i w jakiś sposób podnieść młodszą z kobiet na duchu.

Resztki człowieczeństwa, które drzemały gdzieś w podświadomości brunetki zazwyczaj znajdowały swoje ujście w czynach. Bardzo rzadko zdarzało się aby panna Spencer powiedziała coś miłego Tinie. Częściej już potrafiła ją przytulić czy właśnie uśmiechnąć się w konkretny, pasujący do danej sytuacji sposób. Dlatego też, każdy kto miewał jakiekolwiek interakcje z tymi dwiema przyjaciółkami, przynajmniej raz zastanowił się nad tym jak bardzo skomplikowana musi być ich relacja. Jackie potrafiła bowiem najpierw zwymyślać Tinę, a bezpośrednio po tym przytulić ją z czułością. Tak jak matka przytula swoje dziecko.

— Laska! Cycki do przodu, będzie dobrze — dodała brunetka dla podtrzymania rozmowy, ponieważ zorientowała się, że blondynka nie ma zamiaru odpowiedzieć na wcześniejszą wypowiedź dwudziestojednolatki.

— Nie byłabym tego taka pewna — odparła panna Jones, bawiąc się przy tym skrawkiem białej koszulki, którą miała na sobie.

— Nie możesz nastawiać się na to, że będzie źle laska, bo wtedy na pewno wszystko szlak trafi — poradziła Jackie, a była to jednocześnie najlepsza i najbardziej bezsensowna rada, jaką Tina kiedykolwiek od niej dostała.

— Wiesz, że to w ten sposób nie działa. Fakt, że nagle zacznę patrzeć na wszystko przez różowe okulary nie spowoduje, że przestanę być w ciąży.

— Wiem, ale dzięki dobremu nastawieniu powinnaś czuć się trochę mniej chujowo, a to ważne ponieważ stres ponoć szkodzi dziecku — oznajmiła dwudziestojednolatka, czyszcząc przy tym o materiał swojej czarnej sukienki jabłko, które zabrała z koszyka stojącego na stole.

— Od kiedy ciebie obchodzą dzieci? — zapytała Tina, którą mocno zdziwiły słowa usłyszane od jej przyjaciółki. Jackie bowiem nawet nie próbowała kryć się z faktem, że najbardziej na świecie nienawidzi dzieci. Kobieta twierdziła, że nigdy z własnej woli nie zdecydowałaby się na macierzyństwo. Swoje stanowisko motywowała tym, że dzieci są cholernie upierdliwie i zajmuje dużo czasu, oraz pozbawiają cię pieniędzy.

Tina z kolei twierdziła, że prawdziwym powodem dla którego panna Spencer nigdy wcześniej nie planowała posiadania dzieci był fakt, że najzwyczajniej w świecie nie miała ona z nimi styczności i bała się, że nie będzie umiała się nimi zajmować. Niestety panna Jones nie miała dotychczas możliwości, aby dowieść swojej teorii. Blondynka wiedziała jednak, że taka okazja pojawi się z momentem przyjścia na świat jej dziecka. Znała ona bowiem swoją najlepszą przyjaciółkę i wiedziała, że ta nie zostawiła by jej samej z noworodkiem tylko dlatego, że odczuwa do nich wstręt. Niechętnie ale pomogła by jedynej osobie o którą się troszczyła, a Tina tym sposobem dowiedziała się czy brunetka jest przyszłym materiałem na matkę czy też nie.

— Odkąd znalazłam idealnego kandydata na ojca swojego dziecka — oznajmiła z dumą Jackie, po czym ignorując całkowicie zszokowaną minę blondynki wgryzła się w wyczyszczone uprzednio jabłko.

— Jak to znalazłaś kandydata? — zapytała Tina zaraz po tym, gdy udało jej się otrząsnąć z pierwszego szoku.

— Normalnie, facet jest zajebiście przystojny, będzie idealnym materiałem na ojca— odpowiedziała Jackie.

— Jeśli oczywiście się zgodzi — dodała po chwili.

— Rozmawiałaś już z nim o tym? — zadała kolejne pytanie coraz bardziej zaniepokojona Tina.

— Niestety nie. Miałam co prawda okazję aby to zrobić, ale w ostatniej chwili stchórzyłam — odparła, na co panna Spencer odetchnęła z ulgą. Sądziła bowiem, że skoro jej przyjaciółka nie miała w sobie na tyle odwagi, aby przedstawić wybranemu mężczyźnie swoją propozycję, to istnieje spora szansa, że zrezygnuje ona z tego całego absurdalnego pomysłu z zachodzeniem w ciążę.

— Ale spokojnie, to że tym razem spierdoliłam sprawę to nie oznacza, że nie dotrzymam słowa. Obiecuję ci laska, że znajdę tego faceta od siedmiu boleści i zrobię wszystko abym za jakiś czas mogła ci pokazać dodatni test ciążowy — zakomunikowała z dumą dwudziestojednolatka. Naiwne nadzieje Tiny, na to, że jej przyjaciółka dobrowolnie zrezygnuje ze swojego planu zostały zaś momentalnie zrównane z ziemią.

— Jackie, czy ty na pewno jesteś świadoma tego co chcesz zrobić? Wychowywanie potomstwa to przecież duża odpowiedzialność — oznajmiła panna Spencer, próbując przy tym w delikatny sposób skłonić brunetkę do głębszych rozmyślań na temat posiadania dziecka. Blondynka była bowiem przekonana, że starsza z kobiet w ogóle nie przemyślała tego, jakie konsekwencje niesie za sobą zajście w ciążę.

— Tak, jestem świadoma na czym polega posiadanie dziecka. Zajmujesz się nim, karmisz i ogólnie starasz się utrzymać je przy życiu. Obsługa bachora nie jest przecież taka trudna. Poza tym miałyśmy przecież umowę, a obydwie wiemy, że ja umów nie łamię — odpowiedziała ze stoickim spokojem Jackie, na co Tina ciężko westchnęła. Uświadomiła sobie bowiem, że wybicie brunetce z głowy pomysłu z zajściem w ciążę będzie trudniejsze niż początkowo sądziła.

Autor kostka12
Opublikowano
Kategorie Dramat Romans
Odsłon 960
1

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz