„W rzece krwi rozkwitam niczym kwiat o poranku”

Świt. Słońce niedawno zachodzące, już pojawiało się po wschodniej, bardziej górzystej stronie Valoranu.

Dzień, późna jesień… dość chłodny okres. Niedługo Piltover zostanie zasypane pierwszymi płatkami śniegu. Dzień całkowicie inny od wczorajszego. Bardziej mroczny… pusty… martwy…

W Piltover kiedy inni chodzą spać, następni przychodzą do pracy. Miasto w którym nic się nie zatrzymuje, cykliczność sprawia w osłupienie nieprzyzwyczajonych podróżników. Miejsce w którym zawsze ktoś nie śpi. Pod potężnymi konstrukcjami kryją się podziemia, gdzie nie sięga prawa ręka departamentu policji… Wielkie Zaun. Kryjówka oraz dom wszystkich szmuglerów, czarnorynkowych handlarzy, hextechowych wynalazców, zabójców do wynajęcia, złodziei oraz biedniejszych mieszkańców którym nie udało się na powierzchni. Moda w podziemiach nie przedstawia tak okropnego przepychu jaki prezentują mieszkańcy Piltover. Między czarnymi pelerynami, można zauważyć ludzi w błękitnych odzieniach z dodatkiem miedzianych elementów. Głównym miejscem spotkań pod powierzchnią jest Wielki Rynek, gdzie kupić można dosłownie wszystko co nielegalne. Broń? Nie ma problemu… Narkotyki? Bardzo Cię proszę… Iończyk? Mężczyzna czy kobieta? Taaak… Wspaniałe miejsce dla wyrachowanych i złych ludzi… Idealne miejsce dla…

– Puk, puk! Proszę otworzyć! Sprzątanie!

Jhin nie spał. Prawie przez całą noc, głos w jego głowie nie dawał mu spokoju. – Przecież Cię nasyciłem… Czego chcesz?! – bił się w myślach. Odpowiedzią był tylko krzyk w jego głowie. Krzyk radości… podniecenia… szczęścia?! Domyślał się, że to Coś robi się bardziej głodne z kolejną ofiarą. Każdej swej zbrodni był świadomy, ale nie mógł nic zaradzić. Czuł jakby ktoś przejął kontrole nad jego ciałem, ale pozwalał mu patrzeć na każdą scenę rzezi jaką czynił. Pozwalał mu czuć… Dzielił się z nim radością każdej śmierci… Jhin to polubił…

„Szkoła aktorska – to o czym marzył młody Khada.”

Miał wtedy dwanaście lat, dość wysoki i bardzo szczupły chłopak. Przystojny, jeżeli tak można powiedzieć o dziecku. Pochodził z bardzo wierzącej rodziny oddającej hołd Sorace „Gwiezdnemu dziecku” patronce życia. Jego dzień składał się w siedemdziesięciu procentach z samej modlitwy, resztę zostawiał sobie na medytację w ogrodzie Lotosu. Znajdował się on trzysta metrów od domostwa rodziny Jhin.

Trzeciego dnia tygodnia krwawego księżyca wracając z ogrodu do domu, Khada zauważył dziwny plakat na szybie sklepu wielobranżowego sióstr Saera. Budynek niczym się niewyróżniający na tle innych. Szpiczasty dach zbudowany z małych pomarańczowych dachówek, białe mury, bambusowe okiennice owinięte płatkami lotosu oraz otwarte na oścież czerwone drzwi. W stolicy nigdy nikt nie odważył się czegoś ukraść, także kuloodporne okna, antywłamaniowe drzwi, czy kamery były zbędne. Kartka przyklejona do szyby, przedstawiała jedną uśmiechającą się maskę oraz drugą smutną. Teatr Morelloci – przeczytał na głos – Wielkie przedstawienie przygotowane przez grupę teatralną z Demacii, musisz tam być. Muszę tam być – powiedział z wypiekami na twarzy. Poprosił jedną z sióstr Saer o kawałek kartki i coś do pisania. Jeszcze raz podszedł do plakatu i staranie zapisał miejsce oraz godzinę występu. Muszę tam być – bąkną. Podziękował za użyczenie przyborów i pobiegł do domu…

– Haaaaloo! Jest tam kto!

Sprzątaczka nie dawała mu spokoju, cały czas dobijała się do drzwi. Otrząsnął się ze wspomnień, nałożył na siebie białą idealnie przylegającą do ciała koszulę, która posiadała specjalne wycięcie na urządzenie znajdujące się na jego prawym ramieniu, wciągnął również materiałowe czarne spodnie i ruszył w kierunku kobiety. – Przepraszam za moje zachowanie, właśnie się obudziłem – powitał młodą, dość ładną kobietę dobijającą się do jego pokoju. – Nic się nie stało – odpowiedziała, dziwnie spoglądając na jego prawe ramię. Ukłonem zaprosił ją do pokoju…

„Ulepsz ją!”

Zanim weszła chwyciła kwiaty, które ze sobą przyniosła. Bukiet ciemnoniebieskich Frejlordzkich róż. Postawiła na parapecie przed oknem. Była odwrócona do niego plecami.

Położył swoją rękę na jej ramieniu, przesuwał ją bliżej twarzy. Nie chciała mu się przeciwstawić, nie mogła, była w transie… Czuła jego ciepły oddech na plecach, zbliżał się do niej… Przysunął usta do ucha i wymówił. – Będziesz piękniejsza – złapał jej głowę dwiema rękoma i skręcił jej kark. Pyk. Usłyszał strzał kręgosłupa. Padła na podłogę. Rozebrał ją, ułożył na łóżku, rozciął jej żyły i przysypał płatkami przyniesionych róż. Spływająca po łóżku krew młodej dziewczyny wspaniale kontrastowała z granatową barwą kwiatów, pościel przybrała różowy kolor. Piękny, jak i chory obraz. Zrobił to On, on sam, bez pomocy głosu. Czuł dumę…

„Ha! Ha!”

– Taaa, mam nadzieję, że teraz dasz mi trochę spokoju… świetny akt, wspaniałe arcydzieło, ahhh… szkoda że nie mam płótna, byłby z tego wspaniały obraz – zachwycał się – Niestety czas nagli… Adieu belle – powiedział do trupa, nałożył płaszcz, chwycił walizkę i ruszył w kierunku drzwi z zamiarem wyjścia – zapomniałbym – obrócił się po raz ostatni w stronę pokoju i z kieszeni spodni wyjął kwiat lotosu, cisnął nim na środek, po czym wyszedł.

– 15 hexów się należy – powiedział gruby głos właściciela przybytku. Zdziwiony wysoką ceną Khada, próbował wytargować lepszą cenę, lecz rosły marynarz był nieugięty. Drzwi otworzyły się, stanął w nich mały tragarz z nową ofiarą. Turysta, prawdopodobnie z jakiegoś z miast Shurimy, biały turban na głowie z szafirem znajdującym się na środku, jedwabne złote szaty powiewały na wietrze. Młody nie był głupi, z daleka widać, że Szejk nie ma mało pieniędzy i jego napiwek może być naprawdę duży. Jhin uśmiechnął się do niego. Chłopak nie odwzajemnił gestu. Karczmarz zgodził się na 12 hexów. Khada oddał klucz, zapłacił umówioną kwotę i wyruszył w stronę drzwi. Oglądając się zauważył jak szejk dostaje ten sam pokój co on. Minął jakiegoś marynarza w drzwiach i zniknął na ulicy Piltover. Nie obawiał się wykrycia… pokój był już pusty… toksyna wyczyściła miejsce zbrodni, cały zapach krwi został wciągnięty, a ciała jakby wyparowały… Pokoje znowu były „nieidealne”

Autor DeCey
Opublikowano
Odsłon 946
2

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz