Ustawienia. Opcje. Sprzedaj. || Levi x Reader – Więcej uśmiechu w oczach

Więcej uśmiechu w oczach

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Starałam się przeanalizować w głowie całą tą sytuację raz jeszcze. Nasze życie to jeden wielki ciąg przyczynowo-skutkowy, a więc gdzieś musiałam zawinić.

Moja matka znienawidziła mnie przez wypadek, nie wiedząc czemu. Czasem, to się nawet zastanawiałam, czy to aby rzeczywiście nie jest moja wina, przecież nie mówiła mi tego nigdy bez powodu. Jak byłam mała, pobiłam chłopca do nieprzytomności za to, że zwyzywał moją rodzinę. Oczywiście wszyscy stanęli po stronie tamtego nieszczęśnika. Może to dlatego mnie nie chce? Pamiętam jak zła była na mnie, kiedy usłyszała co zrobiłam. Mówiła, że przyniosłam jej masę wstydu. Jej krzyk wciąż odbija się o ściany mojej głowy, jakby był piłeczką ping-pongową. 

Wracając do jakże ekscytującej podróży. Nie zamieniłam jeszcze z tym mężczyzną słowa, a minęła około godzina jak siedzimy w aucie. Od czasu do czasu, nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale to tyle. Domyślić się można, że każdy z nas badał sytuację, zastanawiał się, czy druga strona nie zrobi zaraz czegoś głupiego. 
-Zatrzymaj się Sebastianie na najbliższej stacji. Odpoczniemy chwilę. – powiedział spokojnym głosem, jakby zapomniał nagle o wszystkim, co mu powiedziałam. 
Wcześniej wydawało mi się, że naprawdę uraziłam jego ego. Albo jest wyśmienitym aktorem, albo ma bardzo krótką pamięć. Osobiście obstawiam to drugie.
-Po co nam przerwa? – zapytałam zaciekawiona jego decyzją. 
-Rozprostujemy nogi. No i robi się coraz chłodniej, więc kupię ci coś ciepłego do picia, tak przy okazji.- spojrzał w moją stronę z małymi iskierkami w oczach.
Zerknęłam na niego zaciekawiona. Tajemniczy błysk to jedyne co można spotkać w jego lodowatych oczach. Jest to również jedyna reakcja, jaką póki co mnie obdarzył. Jego usta ani drgnęły, w żadną z możliwych stron – nie okazywały żadnego zadowolenia lub łobuzerstwa, które lśniło w jego tęczówkach. To tak, jakby jego źrenice miały w sobie więcej mocy, niż usta, których nie potrafi wykrzywić w najprostszy uśmiech. 
Zaczyna się zachowanie, mające mnie przekonać do jego osoby. Ciekawa dalszego przebiegu zdarzeń, kiwnęłam tylko głową, na znak, że się zgadzam. Nasz przystanek okazał się być bliżej, niż ktokolwiek by się spodziewał. 
Zanim mężczyzna wyszedł z pojazdu, zerknął na mnie ostatni raz. 
-Pozwolę ci wyjść pod jednym warunkiem. – wychrypiał.
-Mogę zostać w aucie, jeśli boisz się mnie wypuścić z samochodu. Nie sądzę co prawda, żeby ktoś był mną zainteresowany na tyle,by mnie porwać, ale jak tam sobie jegomość życzy. – odparłam z nutą rozbawienia.
-Jesteś bardziej pożądana przez mężczyzn, niż ci się wydaje, ale nie o to mi chodzi. Wolałbym, żebyś mi nigdzie nie uciekła. – odrzekł bez namysłu. – Pozwolę ci wyjść, ale nie odstępujesz mnie na krok.
-W takim razie, mogę chyba zostać, nie?
-Nie, wyłaź. – warknął wyraźnie już zdenerwowany.
Kiedy podniósł ton głosu, o wcale nie tak dużą ilość decybeli, moje ciało od razu targnęło się do wypełnienia rozkazu. Czyżbym bała się konsekwencji? Obawiała się ich na tyle, bym bez namysłu zrobiła wszystko, co tylko powie? 
Czarnowłosy otworzył mi drzwi, wypuszczając tym z auta. Podał mi dłoń, która wydała mi się teraz kompletnie zbędnym elementem, mimo to – ujęłam ją bez sprzeciwu. Skierowaliśmy kroki na dość spory budynek przed nami. Wzniesiony z czerwonej cegły, która nadawała uroku od razu całej okolicy. Trzymając się za ręce, przekroczyliśmy próg restauracji, po czym podeszliśmy do lady. Tam na chwilę obecną nie czekało na nas nic więcej niż kolejka, toteż stanęliśmy i czekaliśmy.
-Co chcesz do picia? – spytał spoglądając w kartę, wiszącą na ścianie. – Tylko nie mów mi, że nic nie chcesz, bo się zdenerwuję.
Na same wspomnienie o zdenerwowaniu przebiegł mnie zimny dreszcz. Rozejrzałam się po karcie, po czym wybrałam najtańszą herbatę ze wszystkich. Kiedy usłyszał nazwę napoju, zaczął wiercić we mnie dziury swoimi lodowatymi tęczówkami.
-Nie patrz tak na mnie, miałam wybrać, to wybrałam. 
-Dzień dobry. – przerwał nam niewysoki mężczyzna z brązowymi włosami. – Co podać?
Kiedy opiekun zaczął składać zamówienie, wzrok tego chłopaka co jakiś czas spoczywał na mnie. Czułam się z tym straszliwie niezręcznie. Kiedy puścił mi oczko, nieco przestraszona, wbiłam paznokcie w dłoń, którą akurat trzymałam. 
-Prze-przepraszam… – wyszeptałam zawstydzona swoim zachowaniem. 
Ku mojemu zdziwieniu, czarnowłosy zabrał swoją rękę, by następnie objąć mnie nią w pasie i przytulić do siebie tak mocno, jak się tylko dało. 
-Należą się dwadzieścia trzy złote. – parsknął nieco zawiedziony kasjer.
-Proszę bardzo. – wycedził zdenerwowany klient.
Po niedługiej chwili, mogliśmy odebrać ciepłe napoje. Usiedliśmy do pierwszego lepszego wolnego stolika, na przeciwko siebie. Śledziłam bacznie każdy jego ruch. To nie tak, że jego obecność mnie stresuje, czy zachowanie mnie przeraża. Obecnie, jego postać zawstydza mnie do granic możliwości i to jest w tym wszystkim najgorsze. Wystarczył jeden chłopak, bym z podkulonym ogonem schowała się w ramieniu opiekuna. Cała duma i brawura, którą tak chciałam błyszczeć – zniknęła i to w ułamku sekundy.
-Co z kierowcą? – spytałam przerywając ciszę, która była tak wyczuwalnie gęsta, że można by ją ciąć nożem.
-Zaraz wróci. Skoro mamy chwilę dla siebie, może z niej skorzystamy? Zapytaj mnie o co chcesz. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie z pytań.
Ze zdziwienia, moje oczy w ułamku sekundy zmieniły swój rozmiar. To ogromny przywilej, że mogę się czegoś o nim dowiedzieć. Zastanowiłam się chwile nad tym, o co mogę zapytać.
W sumie, to ja wciąż nie wiem jak on się nazywa. 

Opublikowano
Kategorie Attack on Titan
Odsłon 679
0

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz