Chory z Miłości – 2

2

***

Kiedy wszedł do biura, w którym odbywały się spotkania, konsultacje. 

Wciąż czuł ten zapach. 

Zapach piernika wymieszanego z cynamonowym żelem pod prysznic, oraz aromatem świeżo zaparzonej kawy.

Działał na niego w niezwykle pobudzający sposób. Sztuką więc było mu o niej zapomnieć. 

Miał ogromną ochotę wdychać ten aromat każdego ranka. Budzić się przy nim, jak i zasypać. Kosztować po kawałku słodkiego ciała, niczym czekoladowej chaty, gdyby tylko przyszła mu na to ochota… 

Jonny pod wpływem własnych myśli, ściągnął gniewnie brwi. Bez dyskusyjne poranki te byłyby bardzo przyjemne… Ale, dlaczego myśli o tym teraz? 

Jeszcze wczoraj nic nie było w stanie odwrócić uwagi od jego problemu, jakim była marka Fusjon. A ściślej mówiąc, studio które miało ją promować.

Jego zdaniem, Grenze nieudolnie się do tego zabierało. Żadna ich propozycja nie satysfakcjonowała go kompletnie. Nie zbliżała do celu. A przecież, nie tak miało być. 

Liczył na coś więcej i na to także zasługiwał. Tracił już nawet nadzieję, ale z Alvins mogło się to udać. Wybierając studio, kierował się właśnie tym, iż pomysły Grenze nie były nijakie. 

Reklamy często wyróżniało coś, co rzucało się w oczy. Dzięki czemu łatwo było je też zapamiętać, nawet po pierwszym klipie.  Dopiero później odkrył, że osoba odpowiedzialna za ten efekt jest na urlopie. Zaś w trakcie rozwoju wydarzeń dowiedział się, że chodzi o Livię.

Cieszyło go niezmiernie, że mógł wreszcie ją poznać. I to z takim skutkiem! 

– Już jestem. 

Natychmiast rozpoznał ten głos. Podniósł głowę znad notatnika i odruchowo wstał z miejsca, żeby się przywitać. 

Wziąć dziewczynę w ramiona, przenieść na stół i zrobić to, co właśnie przeszło mu przez głowę! 

– Panie Swindon? 

Jonny ocknął się z dziwnego transu, zauważywszy przed sobą rękę Saymona. 

– Witam ponownie Panie Dayley. 

Podał mu swoją dłoń nie chcąc wyjść przed nim na debila. Następnie, wrócił na miejsce a Dayley usiadł obok. Natomiast Alvins, zajęła krzesło po lewej stronie Saymona, najwyraźniej zachowując pewną ostrożność. 

Ciekaw był jak poradzi sobie z jego oczekiwaniami i nie chodziło mu tylko o markę, z jakiś powodów myślał w szczególności o łóżku. 

– To może zaczniemy od tego co mamy. Pegy, pomożesz? Livia nie jest w temacie. 

Odezwał się Dayley. Lecz, on sam zbyt mocno skupiony był na brunetce, żeby zareagować. 

– Chwila, chwila. – Przerwała jednak Alvins. – Zanim puścisz szkic, daj mi zapoznać się z tematem. Oczekiwania klienta są bardzo ważne. Inaczej przecież nie będę wiedzieć czy projekt spełnia kryteria. 

– Racja, bardzo profesjonalnie podejście. – Swindon od razu pochwalił jej poczynania, choć właściwie jeszcze nic dla niego nie zrobiła. – Chciałbym porozmawiać z tobą w cztery oczy. 

Jonny powoli zwilżył językiem usta. Nie odrywając od niej oczu nawet na sekundę. 

– To nie będzie konieczne, mam wszystko w karcie zleceniodawcy. 

Livia wygląda na niewzruszoną, co nawet trochę go zaniepokoiło. Dziewczyna po prostu marszczy czoło skupiając się na pracy. Żadnych powłóczystych spojrzeń, zmysłowego uśmiechu czy rumieńców! I choć takie podejście powinno go cieszyć, to wyłącznie się irytował. 

Nie odważył się jednak postawić na swoim. Nie chciał wystraszyć jej na samym początku ich znajomości. Powstrzymał się teraz, mimo iż nie zamierzał robić tego w przyszłości. 

Pozwolił by prześledziła w spokoju jego wyobrażenia o reklamie. Zachodząc zarazem w głowę w jaki sposób najlepiej przypodobać się dziewczynie. 

– Dobra. Czyli ponadczasowy, bezpieczny, modny oraz seksowny? 

Wylicza po chwili, poświęcając mu spragnionej uwagi. 

– Dokładnie tego oczekuję od reklamy, taki ma być przekaz. Jakieś obiekcie? 

– Proponuję zamienić seksowny na atrakcyjny. W gruncie rzeczy oznacza to samo, a lepiej odnieść się do tego w filmie. 

– To jedyny powód? Jeśli tak, nie chcę niczego zmieniać. 

Alvins skrzywiła się pod wpływem tych słów i odgarnęła włosy, biorąc kartę z wywiadem w ręce. 

– Nie jedyny. Delikatnie ujmując, nie spotkałam jeszcze nikogo kto twierdziłby, iż samochody są seksowne. – Wyjaśniła ze spokojem. – Ludzie mogą pomyśleć, że jesteś zdrowo stuknięty, gdy reklama wejdzie w obieg. Ciężko też przewidzieć w jakim stopniu przełoży się to na sprzedaż. Lecz, szczerze mówiąc nie wróżę Panu dużych zarobków. 

Cały zespół zamarł na te słowa, nikt dotąd nie odzywał się do niego w taki sposób! 

– Livia! Bardzo za nią przepraszam, Panie Swindon… 

Rozdygotał się Saymon. Wbijając w Alvins spojrzenie bazyliszka. 

– Uprzedzam fakty. – Przerywa Dayleymu, w pierwszej fazie obrony. – Jeśli chodzi o seks i seksownie przedmioty.- Livia tłumacząc na czym polega problem, żwawo gestykuluje dłońmi. – Mogę polecić kilka drobiazgów, ale samochody? No nie da rady, nie przejdą. Za mały garaż. 

Jonny zaśmiał się w głos, słysząc ten sarkazm. 

– Prawie mnie przekonałaś, chętnie wysłucham cię do końca. 

Wszyscy na chwilę utkwili w nim wzrok. Było zupełnie tak jakby Swindon był chory, albo nagle zwariował. Nigdy wcześniej nie był zainteresowany negocjacją, tak jak teraz!

Livia jednak odchrząkuje znacznie, spoglądając na niego z dystansem. 

– Tak więc jak zapewne wszyscy wiedzą pojazd nawet nie jest przedmiotem, to maszyna. – ciągnie dalej, niewzruszona rosnącym podziwem w jego oczach. – Można jej pożądać owszem, ale tylko wtedy gdy jest atrakcyjna. – Przerwała, przełykając suchość w gardle. –  I to jest właśnie nasze zadanie. Sprawić, aby inni chcieli ją kupić. 

– Jeszcze jakieś spostrzeżenia? 

Zapytał zaintrygowany jej pewnością siebie. Swindon lubił kiedy ktoś miał jakieś pojęcie na temat tego co robi. W przypadku Alvins zaś bardzo go to pociągało! 

Nie chciał kończyć tej rozmowy już teraz! 

– Odpuściłabym sobie półnagie kobiety okupujące maskę samochodu.

– Dlaczego? 

– Są wszędzie! – zaczęła, zwracając mu uwagę na oklepany stan rzeczy. – Bądźmy szczerzy, zna Pan jakąś kobietę biorącą udział w wyścigach świata? Tym bardziej w formule? 

– Niestety, nic nie przychodzi mi do głowy. – przyznał zgodnie z prawdą, nie mogąc zebrać myśli do kupy. – Jaki jednak ma to związek z seksownymi dziewczynami przy samochodzie?

– Taki, że to nie pornol. – Kwituje, składając ręce na kolanach Alvins. – Nie planujemy też zdjęć do plakatu w jakimś plugawym magazynie. Radzę, niech się Pan nad tym zastanowi. 

Jonny jest pod wrażeniem. Przesiedział tu masę czasu, ale nikt nie potrafił podejść do tematu z takim kopytem. 

– I ty ją zdegradowałeś? Za co? – W pewnej chwili spojrzał niedowierzająco na Saymona. Na co ten tylko odchrząknął rozkładając ręce, gdyż nie wiedział co powiedzieć.  – Zrobimy tak. Wysłucham jeszcze twojej opinii na temat tego co zaraz zobaczymy. Zaś później, ustalimy czy jest sens to ratować. Czy może wygodnej byłoby zacząć projekt od nowa. 

– Nie ma możliwości, aby nowy projekt został ukończony w terminie. 

Zauważył z przestrachem Saymon. Jonny zastukał zaś nerwowo długopisem o blat na te słowa. 

– Zmarnowaliście ten czas Dayley. Nie będziemy dłużej go marnotrawić, teraz wszystko zależy od tego co powie Livia. 

Alvins wytrzeszczyła oczy na Swindona czując wzrastającą presję. Nie miała pojęcia czy był świadomy tego z czym przyjdzie jej się teraz zmierzyć! 

Jednakże nie było to nic za co mogłaby mu podziękować! 

To w jej rękach spoczywała teraz przyszłość firmy byłego przyjaciela, jak powinna więc postąpić, aby nie pociągnąć przedsięwzięcia na dno. Gdzie muł i wodorosty? 

Czy jeśli zaakceptuje obecny projekt, to Swindon się z nią zgodzi i nie pośle ich w pizdu z tym wszystkim? 

Mając świadomość tego, iż rozpoczęcie pracy nad nowym było zbyt czasochłonne, poczuła się jak w potrzasku. Ogólnie za dużo z tym orki, nawet przy korekcie. Jak bowiem oznajmi Davidowi, że musi wziąć nadgodziny, aby zdążyć ze wszystkim na czas? 

Przecież obiecała mu, że nie będzie brać dodatkowej roboty! Najlepiej będzie więc ocalić obecny, coby się nie działo, będzie musiała to zrobić! 

– Pani Alvins, dobrze się pani czuje? 

Livia zamrugała szybko zdając sobie sprawę, że nieustannie gapi się na Swindona. Zbyt przerażona zaistniałą sytuacją by to zauważyć. 

– Tak. – Bąknęła pod nosem, poprawiając się na krześle. – Możemy zaczynać? 

Wreszcie odwróciła wzrok, przenosząc oczy na Dayleya.

– Chyba, wszyscy gotowi? 

Saymon odchrząknął, szturchając ją ukradkiem ramieniem. Dając tym do zrozumienia, że ma z sytuacji wybrnąć z jak najmniejszym skutkiem ubocznym.

Z cichym westchnięciem utkwiła więc wzrok w ekranie, zawieszonego przy suficie telewizora. Czekając cierpliwie, aż Pegy włączy prezentacje. 

W pierwszym klipie, zanim cokolwiek pojawiło się na ekranie, do uszu Livi dotarł szum charakteryzujący pracę silnika. Silnika rozgrzanego do czerwoności. 

Z klimatycznym wrryyn… wrryyn… wrrynnnnynynynynyn! Jak podczas wyścigu na torze. 

Następnie, na czarnym ekranie pojawiły się napisy: “Odgłos przyszłości”. Zaś kolejno w akcie rytmicznej muzyki, ukazano zdjęcia z wyścigówką podczas jazdy. Maszynę zaprezentowano z każdej możliwej strony. 

Przodu, boku. Z lotu ptaka i oczywiście od tyłu. Aż żal, że nie zrobiono ujęć od dołu!

Porażka!

Livia mimowolnie wygięła usta w niezadowoleniu. Kompletnie nie świadoma tego, iż Jonny uważnie przygląda się najdrobniejszej zmarszczce, która powstaje w skutek ściągnięcia mięśni. 

Skupiona na kolejnej scenie z driftem, co potocznie nazywała paleniem gumy. Gdy kierowca wchodził w zakręt z efektywnym pieskiem opon. 

Nawet na moment nie oderwała oczu od ekranu, a pochłonięta tym co ma przed sobą pozwoliła dojść do głosu swojemu instynktowi. Stwierdzając z przykrością, iż zmarnowała czas poświęcając całą energię oraz zaangażowanie agencji Saymona. Na widok zaś prawie rozebranych pań które kończyły ten pokaz, otaczając zewsząd maskę samochodu. 

Miała ochotę już strzelić sobie w łeb, który z resztą nieźle ją od tego rozbolał!

Wbrew wszystkiemu, co powiedziała wcześniej! 

Ten projekt, to jakiś żart. Na zakończeniu, na szarym wręcz końcu i to na cyckach jakieś blondynki. Napisano nazwę marki “Fusjon.” Nazwę, która w reklamie powinna pojawiać się na każdym kroku. Aż do znudzenia. 

Umieścili ją na cycowym końcu jakiegoś albinosa! 

Szok! Co tu się właściwie od jebało?! Musiała minąć chwila, żeby mogła się pozbierać. 

Pegy wyłączyła odbiornik, więc cisza rozdzierała aż uszy podczas, gdy wszyscy ciekawi byli tego co powie Livia. 

Alvins zamyśliła się jednak przebiegając wzrokiem po twarzach zgromadzonych. Nie znała ekipy. Ludzie z którymi dawniej pracowała dostali wypowiedzenie, albo sami się zwolnili. Natomiast stworzenie nowej drużyny nie było wcale takie proste jak się mogło wydawać. Każdy bowiem człowiek ma inne wyobrażenie na dany temat. Muszą zatem minąć miesiące, nim oni wszyscy pojmą czego od nich oczekuje. 

A biorąc pod uwagę fakt, iż są to najlepsi ludzie. Ponieważ cała reszta skupiona jest na bilbordach oraz ulotkach. Można jedynie pomarzyć, iż kontrakt ten zostanie zrealizowany. 

On od samego początku, skazany był na klęskę! Ciekawa była jedynie tego czy o tym wiedzieli. 

– No i? 

Jonny decyduje się przerwać ciszę jako pierwszy. W nieco zresztą ponaglający sposób. Alvins bierze głębszy wdech, chcąc dodać sobie odwagi, szybko kalkulując swoje za i przeciw. 

Następnie uśmiecha się krzywo, zwracając do Swindona. 

– No nic. Jutro mam zamiar podziękować za zatrudnienie. Oczywiście, wystosuję odpowiednie papiery najpóźniej do popołudnia. 

Odpowiada z wypracowanym spokojem, choć wewnątrz dziewczyny szaleje niezły zamęt. Decyzję tę podjęła na pełnym spontanie nie zastanawiając się co dalej. 

Jak każdy potrzebowała pieniędzy, jednak doszła do wniosku, iż przyśpieszy jedynie swój proces o wydalenie. Na co i tak się w sumie zapowiadało po tej przygodzie. 

Livia wstaje z zamiarem wyjścia, czując znany nacisk na pęcherz. Stres w prawdzie całkowicie zdążył ją opuścić jednak po porodzie nie ufała swoim zwieraczom, gdyż zdarzało im się zawodzić. 

Wolała więc zapobiegać podobnym wpadką, odwiedzając toaletę częściej niż zwykle. Jednakże nie było jej to w tej chwili dane, musiała z tym jeszcze  zaczekać. 

– Mścisz się za to, co Ci zrobiłem?! 

Zerwał się na nogi ewidentnie wkurzony Saymon. Podczas gdy Swindon myślał, że to żart. Jednak gdy tylko do niego dotarło, iż naprawdę chce odejść z pracy. Przeraził się bardzo!

Za nic w świecie nie mógł pozwolić jej przecież odejść. Livia Alvins należy od teraz do niego, nie mogło być inaczej!

Autor Szapita
Opublikowano
Kategorie 18+ Romans
Odsłon 1384
1

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz