Obudziłam się dziś trochę później niż zwykle, bo o siódmej. Wstałam i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania. Ubrałam się i poszłam na dół, aby zrobić śniadanie sobie oraz rodzeństwu. Gdy schodziłam po schodach, zobaczyłam rodziców wychodzących do pracy.
– Bezpiecznej drogi.
– Dziękujemy. – powiedział tata.
– Dziś dom jest na twojej głowie Kat. Dasz sobie radę? – spytała mama.
– Zawsze daję. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
– Dobrze. Do zobaczenia skarbie. – powiedział tata.
– Do zobaczenia córeczko.
– Do zobaczenia wieczorem. Uważajcie na siebie. – powiedziałam.
Rodzice wyszli, a ja wzięłam się za robienie śniadania. Postanowiłam zrobić omlet. Po dziesięciu minutach stół był nakryty i zostało mi tylko przygotowanie śniadania. Po trzydziestu minutach wszystkie porcje były gotowe. Już od kilku minut jest słychać tupot stóp na górze, więc pewnie już wstali.
– Śniadanie gotowe! – krzyknęłam.
– Idziemy!
– Doberek. – powiedzieli
– Dzień dobry. Siadajcie do stołu i jedzcie. – powiedziałam.
– Smacznego. – powiedzieliśmy wspólnie.
Po piętnastu minutach wszyscy zjedli śniadanie i zostało tylko posprzątać. Jest godzina dziewiąta i postanowiłam posprzątać trochę dom. W domu nie było takiego bałaganu, więc skończyłam po godzinie. Drew pewnie uczy się w swoim pokoju, a Mat zapewne słucha muzyki. Poszłam do kuchni przygotować obiad. Po półtorej godzinie wszystko było gotowe.
– Chodźcie na obiad! – krzyknęłam i już po chwili dwójka głodomorów zeszła na dół.
– Jak zwykle siostra wszystko przygotowałaś.
– Musiałam. Gdybym zostawiła to wam, wtedy cały dom pewnie by spłonął. – powiedziałam pół żartem.
– Nie jest tak źle. – powiedział Mat.
– A kto ostatnio spalił prawie całą kuchnię próbując usmażyć rybę? – zapytał Drew.
– Skąd mogłem wiedzieć, że nie można polewać gorącego oleju wodą?
Zaśmiałam się na samo wspomnienie. Nigdy nie zapomnę ich min.
– Każde dziecko o tym wie. – powiedział Drew.
– Ja nie wiedziałem. – powiedział Mat.
– A po co w ogóle polewałeś gorący olej wodą? – zapytał Drew.
– Bo Kat dodawała zawsze jakieś przyprawy i ja też dodawałem. No i w ręce wpadła mi woda.
– Sama to ona tam nie weszła. – powiedział Drew.
– No dobrze. Koniec tej wymiany zdań. Siadajcie do stołu i jedzcie, bo wystygnie. – powiedziałam.
Po 30 minutach na stole nic nie było. Powiedziałam braciom, aby zajęli się czymś, a ja posprzątałam po obiedzie. Gdy skończyłam poszłam do pokoju po moją gitarę, a potem do naszego domowego mini studia. Mieści się ono w piwnicy. Chociaż raczej nie można nazwać tego piwnicą. Były tam drzwi prowadzące do małego pokoju nagrań. Jako pierwsza zaczęłam śpiewać swoją wersję piosenki This is me – Demi Lovato, a potem Lullaby – Nickelback. Miałam zamiar trochę dziś poćwiczyć, ale chyba nie było mi to dane. Gdy skończyłam śpiewać obie piosenki, do studia wpadł Mat krzycząc.
– Kat! – krzyczał.
– Co znowu?
– Gdzie ty byłaś? Szukaliśmy cię po całym domu i nigdzie cię nie było. – powiedział Mat.
– Komórki też nie odbierałaś. – powiedział Drew.
– Przez cały czas byłam tutaj i ćwiczyłam. Komórki nie słyszałam.
– Ćwiczyłaś? Nie mogłaś nam powiedzieć, że będziesz tutaj?
– Gdybym wychodziła z domu, to bym wam wtedy powiedziała.
– Mogłaś przynajmniej odebrać telefon. – powiedział Drew.
– Przecież powiedziałam wam, że go nie słyszałam. Ćwiczyłam.
– No dobrze. To skoro już tu jesteśmy, to może zagramy coś razem?
– Ale…
– Spokojnie. To nie musi być żadna z twoich piosenek. Zagramy jakieś inne. – powiedział Mat.
– Zgoda.
– Więc do dzieła. – powiedział Drew.
Zagraliśmy jeszcze kilka piosenek. Skończyliśmy po 2 godzinach.
– Świetnie nam poszło.
– To prawda. – powiedział Mat.
– Czemu wcześniej tego nie zrobiliśmy? – zapytał Drew.
– Sama nie wiem. Musimy to robić częściej.
– No dobrze. – powiedział Mat.
– Skoro skończyliśmy… – zaczął Mike ale Drew mu przerwał.
– To chodźmy na miasto na gorącą czekoladę. – powiedział Drew.
– To jest dobry pomysł. – powiedziałam.
– No to ruszamy na miasto. – powiedział Mat.
– Najpierw marsz na górę po jakieś bluzy.
– Tak jest, Pani Kapitan. – odpowiedzieli i zasalutowali mi.
– Odmaszerować. – powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
Każdy poszedł do swojego pokoju po jakieś ciepłe bluzy. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół, ale nikogo nie było. Usłyszałam jakieś hałasy, które dochodziły z zewnątrz. Założyłam buty i wyszłam. Widok chłopaków rzucających się śnieżkami jakoś wcale mnie nie zdziwił. Widocznie znudziło im się czekanie na mnie w domu, więc postanowili porzucać się śniegiem.
– Idziemy! – krzyknęłam.
– Już! – krzyknęli i po chwili szliśmy na gorącą czekoladę.
– Więc ma ktoś pomysł gdzie w pobliżu można kupić gorącą czekoladę?
– Nie daleko powinna być kawiarnia. – odpowiedziałam.
– Więc chodźmy tam. – powiedział Drew.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Gdy weszliśmy do środka zobaczyliśmy, że kilka stołów było zajętych. Przy jednym ze stolików siedziała jakaś grupa nastolatków. Chyba w naszym wieku. Usiedliśmy przy stoliku zaraz obok ich.
– Muszę iść do łazienki. Zaraz wracam. – powiedziałam.
– Jak wrócisz twojego zamówienia może już nie być.
– Nie martw się i idź. Dopilnuję, aby przetrwało do twojego powrotu. – powiedział Drew i poszedł złożyć zamówienie.
– Dzięki. – powiedziałam i skierowałam się w stronę toalet.
Gdy załatwiłam wszystkie swoje potrzeby, umyłam ręce, wytarłam ręcznikiem papierowym i wyszłam. Byłam kilka kroków od naszego stolika gdy poczułam jak ktoś ma mnie wpada i wylewa coś mokrego na moją bluzkę, po czym upadłam.
– Ałć. – powiedziałam upadając.
W tle można było usłyszeć ciche GAME OVER. Chłopak o czarnych włosach z konsolą w ręku otrząsnął się dopiero po chwili gdy dostał po głowie od drugiego chłopaka o niebieskich włosach. Są prawie tacy sami.
Pewnie są bliźniakami. – pomyślałam.
– Co ty robisz?! – krzyknął czarno włosy.
– Patrz jak chodzisz! – krzyknął brązowo włosy.
Po chwili przybiegła cała ich grupa znajomych. Było ich razem ośmioro. Jakiś chłopak o jasno brązowych włosach, dziewczyna z rudymi włosami, dziewczyna z blond włosami, dziewczyna z brązowymi włosami oraz jakaś ciemnoskóra dziewczyna i chłopak z czarnymi włosami.
To przecież Luke. – pomyślałam.
Mimo, że podłoga jest bardzo wygodna, musiałam wstać. Mat także dołączył.
– Kat! Wszystko w porządku?
– Ze mną tak. – odpowiedziałam – A z tobą? Wszystko ok? – zapytałam chłopaka, który na mnie wpadł.
– W porządku. – odpowiedział i odwrócił się do znajomych.
Przyjaciele tych dwóch chłopaków śmiali się z tego z czarnymi włosami i słuchali jak niebiesko włosy krzyczy na niego, że nie powinien grać na konsoli gdy chodzi.
– Idź ją przeprosić! – powiedział niebiesko włosy.
– Dobrze. Już idę. – powiedział czarno włosy.
Po tej rozmowie podszedł do mnie.
– Przepraszam. – powiedział czarno włosy.
– Nic nie szkodzi. – powiedziałam.
Luke przyglądał mi się chwilę po czym odezwał się.
– Znowu się spotykamy. – powiedział i uśmiechnął się.
– O! Czerwony Kapturek. Nie zauważyłam cię. – powiedziałam i wszyscy się zaśmiali.
– Coś ty powiedziała?! – krzyknął Luke.
– Powtórzyć? – spytałam – Czerwony Kapturek. – powiedziałam i Luke się więcej nie odzywał. Obraził się…
– Czemu go tak nazywasz? – spytał Mat ciągle się śmiejąc.
– Gdy się spotkaliśmy pierwszy raz to się trochę zdenerwował i zrobił się czerwony. Tak jak jego bluza, którą miał wtedy na sobie, więc nazwałam go Czerwonym Kapturkiem. – powiedziałam.
– Gdzie się poznaliście? – spytał chłopak o jasno brązowych włosach.
– Sam bądź cicho! – powiedział Luke.
A więc ma na imię Sam. Zapamiętam. – pomyślałam.
– Wczoraj w parku. – odpowiedziałam.
Jego przyjaciele przyglądają mi się z zainteresowaniem. Pewnie czekają aż powiem im coś więcej, ale ja mam już dosyć tego spotkania. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Drew, który odbierał już zamówienie.
– No to my się zbieramy. – powiedziałam, zerknęłam jeszcze na Luke’a i skierowałam się w stronę Drew.
– Zaczekaj! – krzyknęła któraś z dziewczyn.
– Potrzebujesz czegoś? – zapytałam odwracając się do niej.
– Do jakiej szkoły chodzisz? – zapytała.
– Rose daj jej spokój. Nie widzisz, że jest źle wychowana? – zapytał Luke.
– Jedyną osobą tutaj, która jest źle wychowana, jesteś ty. – powiedziałam.
– Idiotka.
– Idiota.
– Zachowujecie się jak dzieci. – powiedział Mat.
– Płaska deska.
Mat starał się nie wybuchnąć śmiechem, a Rose uderzyła się z otwartej dłoni w czoło.
– Masz bardzo ubogie słownictwo. Naprawdę nie mogłeś wymyślić czegoś innego? – zapytała Rose. Po chwili podszedł do nas Drew.
– Zamówienie odebrane. Możemy już iść. – powiedział.
– W takim razie do nie zobaczenia. Pa. – powiedziałam.
Gdy wróciliśmy do domu od razu poszłam na górę się przebrać. Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać kolację. Rodzice wrócili do domu w momencie gdy skończyłam robić kolację.
– Chodźcie na kolację! – zawołałam.
– Idziemy. – odpowiedzieli.
Już po chwili wszyscy siedzieli przy stole.
– Smacznego. – powiedzieliśmy wszyscy.
Podczas kolacji rozmawialiśmy na różne tematy. Opowiadaliśmy rodzicom jak minął nam dzisiejszy dzień, a oni opowiedzieli nam jak dzień minął im. Po kolacji wstawiałam naczynia do zmywarki i poszłam na górę. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Poszłam się wykąpać, a po skończonej kąpieli słuchałam muzyki. Gdy zasypiałam, na zegarku była dwudziesta druga trzydzieści.
Komentarze
Bez komentarzy