Wszystko czego potrzebuję to ty – Rozdział dwudziesty pierwszy

Weszłam do szkoły będąc w połowie przytomną. Po tym co wczoraj usłyszałam od Monicy (Moniki), nie mogłam zasnąć. Czuję się taka bezsilna. Co powinnam zrobić z tą manipulatorką? Gdy tylko o tym pomyślałam, od razu przede mną pojawiła się Monica.

– Hej Kat.

– Cześć Monica.

– Nie mogłam się już doczekać, kiedy cię znowu spotkam i z tobą porozmawiam. Super się wczoraj bawiłyśmy, prawda?

– Nie za bardzo…

– Hi hi. Wczoraj tak nie mówiłaś. Czasami jesteś naprawdę zabawna. Gdybyś chodziła do tej szkoły w tym samym czasie co ja, miałabym jeszcze lepsze wspomnienia.

– Nie wiem w co ty grasz, ale nie jest to zabawne.

– Krótkie żarty są najlepsze. Już mnie nie lubisz? – Czy ja chociaż raz powiedziałam jej, że ją lubię? Bo jakoś sobie tego nie przypominam.

Kątem oka zobaczyłam jak Erica, Alice i Sarah przyglądają nam się z oddali. Na pewno wszystko słyszą. Więc to dlatego tak się przymila.

– Coś nie tak? Jakoś tak dziwnie na mnie patrzysz. – Dobra… Na razie zagram w jej grę. Przynajmniej dopóki nie wymyślę lepszego planu działania.

– Sorki, jeszcze do końca się nie obudziłam. Wybaczysz mi?

– Pewnie. Powinnaś chodzić wcześniej spać. Następnym razem nie siedź do późnej godziny. Zobaczymy się później. Pa! – Uśmiechnęła się. Jeszcze zetrę jej ten uśmieszek.

I co mam teraz zrobić? Widać, że Monica ma zamiar zachowywać się tak, jakby nic się wczoraj nie wydarzyło. Wyraźnie powiedziała, że mam trzymać język za zębami. Nie mam też pewności, że mi uwierzą jeśli im o tym powiem. Przynajmniej nie wszyscy. Muszę zrobić coś żeby udowodnić im jaka Monica jest naprawdę i, że wszystkimi manipuluje. Może na początek będę po prostu za nią chodzić i obserwować. Po prostu będę zachowywać się jak jej dobra przyjaciółka. Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej, czyż nie?

Weszłam do klasy i zgadnijcie kogo spotkałam. Monica.

– Czego chcesz?

– Skoro jesteśmy takimi super przyjaciółkami, to chciałam spędzić z tobą więcej czasu, aby się lepiej poznać.

– Bardzo zabawne… Jesteś głupsza niż myślałam. Powinnaś mnie raczej unikać zamiast za mną chodzić. Lepiej byś na tym wyszła.

– A czegoż to mogę się obawiać ze strony przyjaciółki?

– Pff… Sarkazm nie bardzo ci wychodzi, więc lepiej z nim skończ.

– To prawda, że ty w tej dziedzinie wymiatasz. Może mnie trochę podszkolisz?

– Nawet sobie nie wyobrażasz do jakiego stopnia… – i właśnie w tym momencie Alex wszedł do klasy. Ciekawe czy słyszał…

– Och przepraszam… Nie wiedziałem, że ktoś tu jest.

– Podsłuchiwałeś nas?!

– Pewnie, że nie! Podsłuchuję pod drzwiami tylko wtedy gdy jestem z Kat.

– Ej! To nie prawda!

– Ha ha. Za szybko zaprzeczyłaś.

– Myślałam, że droczysz się tylko z Jakem.

– Ze wszystkimi, których lubię. – po tych słowach wyszedł.

– Jest miły.

– Nawet nie myśl, aby go wykorzystać.

– Naprawdę myślisz, że będę się ciebie słuchać? – wyszła z klasy, więc poszłam za nią

Monica wygląda na zirytowaną. Czyżby już miała dosyć mojego chodzenia za nią? Zatrzymała się przed schodami.

– Logika mi podpowiada, że powinnaś natychmiast przestać i zachowywać się bardziej dyskretnie.

– Nie, to ty tego chcesz.

– Ale chcę tego dla twojego dobra… Nie mam ochoty odgrywać nowego skandalu tylko po to, żeby nie musieć cię dłużej znosić. Nie lubię tego.

– Tak, jasne… – i znowu odeszła. Po cichu poszłam za nią.

Tak się na niej skupiłam, że nawet nie zauważyłam jak ktoś do mnie podszedł.

– Kat. – odwróciłam się przestraszona.

– Jezu Tom. Przestraszyłeś mnie.

– Wybacz. Tak w ogóle… Co ty kombinujesz?

– Właśnie śledzę Monicę.

– W końcu po tym wszystkim wpadła ci w oko?

– Raczej mi podpadła.

– Co masz na myśli?

– Teraz nie mam czasu na wyjaśnienia. Muszę lecieć. Pa! – A niech to! Zgubiłam ją. Muszę ją znaleźć.

Zaglądałam do klas i rozglądałam się po korytarzach, ale jej nie było. W trakcie poszukiwań spotkałam Sama.

– Wszystko w porządku?

– Tak. Tylko szukam Monicy.

– Naprawdę? Myślałam, że nie za bardzo ją lubisz i miałaś co do niej złe przeczucia.

– Szczerze mówiąc, tak. Na razie nie mam ochoty o tym mówić.

– Rozumiem. Postaraj się tylko nie narobić sobie zbyt wielu kłopotów. Masz do tego talent.

– Dobrze. Obiecuję.

Poszukiwań ciąg dalszy. Gdy miałam już skręcić w prawo w kolejny korytarz, nagle za zakrętu wyszła Monica.

– Zaczynasz mnie naprawdę denerwować…

– Przykro mi, nie chciałam.

– ….

Nie podoba mi się sposób w jaki na mnie spojrzała.

– Co?

– Powiedzmy, że daje ci ostatnią szansę… zanim gorzko tego pożałujesz. – Dlaczego nigdy nikogo nie ma gdy pokazuje swoje prawdziwe oblicze?

Odeszła. Poczekałam chwilę i ruszyłam za nią. Po drodze wpadłam na Sarę.

– Widziałaś może Monicę?

– Tak, przed chwilą. Kierowała się w stronę schodów. Wyglądała na wkurzoną. – O proszę… Czyżby zbliżała się do granic wytrzymałości?

Poszłam w tamtą stronę. Monica jest przede mną. Już wie, że jestem niedaleko. Nagle się zatrzymała i się odwróciła.

– S-Słucham?

– Jeszcze nic nie powiedziałam.

– Jak możesz mówić takie wstrętne rzeczy. Jesteś okrutna!

– O co ci znowu chodzi?

– Jesteś straszna! A ja myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!

– Przecież nic nie mówiłam! Tylko za tobą szłam. – Ominęło mnie coś?

Do naszej dwójki podeszła Alice.

– Co się dzieje?

– Nic. Monica stwierdziła, że nakrzyczy na mnie bez powodu.

– Powiedziała mi, że mam natychmiast stad odejść, jeżeli nie chcę żeby zajęła się ‘moją sprawą’.

– Naprawdę to powiedziałaś?

– Oczywiście, że nie! Nigdy bym czegoś takiego nie powiedziała!

– A teraz sugeruje, że jestem kłamczuchą… – Miała łzy w oczach!

Umie się nawet rozpłakać na zawołanie. Krokodyle łzy.

– Co się dzieje? – Świetnie! Dołączył do nas jeszcze Alex.

– Nic takiego. Po prostu Monica opowiada Alice kłamstwa.

– To nie prawda! Jesteś okropna. Myślałam, że zostaniemy przyjaciółkami, a nawet, że nimi byłyśmy… A ty… Groziłaś mi przed wszystkimi!

– Ja ci groziłam?!

– Nie krzycz na mnie! – rozpłakała się.

Grr… przestań już!

– Kat przestań już. Nie widzisz, że tylko pogarszasz sprawę?

– Ale ja… Ona kłamie! Ja jej nic nie powiedziałam! Przecież mnie znasz Alex. Wiesz, że nie kłamałabym w takiej sprawie.

– Chodź Monico, usiądziemy gdzieś.

– Alex… Poczekaj! Alice… – i odeszli. Monica się jeszcze do mnie uśmiechnęła. Oczywiście nikt tego nie widział.

Wyszłam przed szkołę, na dziedziniec.

Wszyscy są po stronie Monicy… Przeciwko mnie… Chyba będę przez jakiś czas unikać szkoły…

Przeszłam przez salę gimnastyczną i ukryłam się w szatni. Usiadłam na ławce i kilka łez spłynęło mi po policzkach. Do szatni wszedł Sam. Otarłam szybko łzy…

– Jesteś strasznie blada… Coś się stało, prawda?

– N-Nie. Wszystko gra.

– Jesteś pewna? – usiadł obok mnie na ławce.

– …. – opowiedziałam mu o wszystko co się przed chwilą wydarzyło.

– I wszyscy stanęli w obronie Monicy?

– Tak.

– Wiedziała jak odwrócić sytuację na swoją korzyść.

– To prawda.

– Powinnaś wrócić do domu i odpocząć.

– Może masz rację…

– Na pewno mam.

– Dzięki Sam. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

– Ukrywałabyś się wśród szafek. Oszczędziłem ci tego. – i wyszedł, a ja chwilę po nim. Na sali spotkałam Rose.

– Usłyszałam niezbyt przychylne rzeczy na twój temat.

– To nie to co myślisz Rose…

– Pomogłaś mi przejść przez kryzys z moim byłym i w paru innych sprawach, więc mam pewne wątpliwości. Chcę usłyszeć twoją wersję tej historii.

– Dziękuję Rozo. – opowiedziałam jej o wszystkim. Od samego początku. Nawet o historii, którą opowiedziała mi Monica.

– Co za wstrętna żmija!

– A więc mi wierzysz?

– Taka poważna historia nie mogłaby być zmyślona. – Uff… Nie jestem sama!

– Trzeba zabrać się do tego z rozwagą… Musimy poznać jej słaby punkt, aby uderzyć z wielką siłą. 

– Chcesz jej zrobić krzywdę?

– Nie, chcę ją przechytrzyć w jej własnej grze… Przeprowadzę małe śledztwo!

– Już to zrobiłam i niczego się nie dowiedziałam.

– Nie szukałaś w odpowiednich miejscach. Zostaw to ekspertowi.

– Okej… Ja wracam do domu. Muszę ochłonąć po dzisiejszym dniu.

– Okej. Do zobaczenia jutro!

– Pa!

Autor Iviena
Opublikowano
Kategorie Romans
Odsłon 383
0

Komentarze

Bez komentarzy

Dodaj komentarz